Wodny sen o potędze
Czytam uzasadnienie decyzji Karola Nawrockiego, w którym prezydent snuje wizję Odry jako międzynarodowego szlaku komunikacyjnego, i przypominam sobie lato, w którym na tej rzece utknęłam kajakiem. Wyobraźni prezydentowi nie brakuje. Jego zdaniem Odra „jest rzeką zaniedbaną i zapomnianą”, o czym ma świadczyć „techniczna dekapitalizacja Odrzańskiej Drogi Wodnej”. Głęboko nie podzielam wprawdzie poglądu o tym, że zadbana rzeka to taka, która jest zakuta w betonowy kaganiec, jednak wiara w transportowy potencjał Odry w tych czasach jest czymś zdumiewającym. Owszem, rzeka pełniła ważną funkcję transportową, ale to było jakieś 200 lat temu. Nie jest wprawdzie ujmą dla historyka, że odwołuje się do historycznych argumentów, jednak to, że Odra nie jest preferowanym szlakiem transportowym, ma swój powód. Transport kolejowy – a w zachodniej Polsce na gęstość sieci nie można narzekać – jest po prostu o niebo szybszy. I tak byłoby nawet wtedy, gdyby Odrzańska Droga Wodna miała na całej długości międzynarodową klasę żeglowności, co w zasadzie wymagałoby przekopania i po prostu zniszczenia rzeki.




