(Nie)działające szkolenia z zarządzania sobą w czasie
Czasu każdy z nas ma dokładnie tyle samo. Jednak różnie radzimy sobie z jego wykorzystaniem. Rozwiązaniem dla osób, które mają problem z zarządzaniem sobą w czasie, są szkolenia z tego obszaru. Jednak okazuje się, że nie zawsze są one skuteczne. Co sprawia, że niektórzy ich uczestnicy nic nie zmieniają? Co zrobić, żeby takie szkolenia przynosiły lepsze rezultaty?
Prowadzę szkolenia związane z rozwojem kompetencji menedżerskich od ponad 14 lat. Jednym z tematów jest zarządzanie sobą w czasie i jest to równocześnie obszar, który przeszedł największe zmiany, jeśli chodzi o moje własne podejście dotyczące tego, co powinno stanowić treść takiego szkolenia i w jakiej formie należy je prowadzić.
Na początku głównie koncentrowałem się na prezentowaniu i ćwiczeniu określonych technik służących do planowania zadań w czasie i zarządzania nimi, np. metody ALPEN czy ustalania priorytetów za pomocą matrycy Eisenhowera.
Jednak z rozmów z uczestnikami szkoleń wynosiłem wrażenie, że jest gdzieś ukryta niechęć, opór przed tymi metodami. Czasem spotykałem te same osoby na kolejnym szkoleniu i podpytywałem, jak im idzie, jeśli chodzi o zmianę w zarządzaniu sobą w czasie. Najczęstszym, niestety, efektem takich rozmów było wpędzanie ludzi w poczucie winy, ponieważ znakomita większość z nich zrobiła w tym zakresie bardzo niewiele.
