Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-11-24

bezpieczeństwo

Siedem scenariuszy eskalacji. Jak Polska ocenia ryzyko

Polski premier mówił o siedmiu czarnych wariantach naruszenia bezpieczeństwa państwa. DGP rozmawiał z osobami, które poznały kulisy ich kreślenia. Przy ich analizowaniu chodzi o gotowe procedury działania, gdyby doszło np. do powtórki z pojawienia się „zabłąkanych pocisków”

Po upadku pocisku w Przewodowie Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej mówił o siedmiu bazowych scenariuszach, które są rozpatrywane przez władze w kontekście eskalacji wojny na Ukrainie i rozlania się jej na inne kraje. Dotyczą one polskiego terytorium i mają przede wszystkim charakter konwencjonalny. Na podstawie rozmów z informatorami w rządzie, służbach specjalnych, wojsku i ekspertami DGP analizuje brane pod uwagę czarne warianty. Żaden z naszych rozmówców nie podjął się oceny prawdopodobieństwa wystąpienia któregoś z nich lub kilku w połączeniu. Jak przekonują źródła DGP, chodzi raczej o świadomość istnienia palety wydarzeń, przed którymi może stanąć państwo. Upadek obcego pocisku na naszym terytorium był jednym z takich wariantów.

Scenariusz „zabłąkanych ludzików”

Jak pisaliśmy w DGP przed kilkoma tygodniami, Rosja wraz z kolejnymi porażkami na południu i wschodzie Ukrainy próbuje wciągnąć do wojny Białoruś. Alaksandr Łukaszenka miał być naciskany w tej sprawie, łącznie z groźbami fizycznej eliminacji pod jego adresem. Dziś Mińsk może realnie wystawić 9 tys. żołnierzy zdolnych do walki. To niewiele i najprawdopodobniej taki kontyngent nie zmieniłby losów wojny na Ukrainie. W kalkulacjach Kremla chodzi jednak nie o obiektywne sukcesy militarne, a o przeniesienie uwagi Kijowa na północ i rozproszenie sił zaangażowanych w odbijanie terenów na Zaporożu i Donbasie - przekonują nasi rozmówcy. W tym wariancie w grę wchodzi również przekroczenie granicy przez białoruskie grupy dywersyjne z Polską lub Litwą. - Chodzi o zastraszenie Zachodu. Spowodowanie projekcji wybuchu wojny na znacznie większą skalę niż obecna, w której uruchamiany jest art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego. Z perspektywy Władimira Putina to wariant umiarkowany, bo przecież Białoruś nie dysponuje bronią atomową. Zatem wciąż mówimy „tylko” o konflikcie konwencjonalnym - ocenia nasze źródło. - Chodzi o wymuszenie w ten sposób na Zachodzie, by ten zasiadł do stołu rokowań. Albo zmusił do rozmów Wołodymyra Zełenskiego. To swoisty szantaż: więcej wojny albo rozmowy i zamrożenie konfliktu - dodaje. Jak pisaliśmy w DGP jesienią ub.r., powołując się na źródła w kwaterze głównej NATO, scenariusz „zabłąkanych oddziałów” był już brany pod uwagę podczas ćwiczeń Zapad 21. Podczas kryzysu migracyjnego na polskiej granicy wschodniej jesienią i zimą 2021 r. - jak mówią informatorzy DGP - co najmniej dwukrotnie doszło do wtargnięcia uzbrojonych i nieoznakowanych żołnierzy ze strony białoruskiej na polską część pasa granicznego. Przed kilkoma dniami do podobnego incydentu doszło na granicy ukraińsko-białoruskiej, co uchwyciły kamery CCTV. Nasi rozmówcy przekonują, że wydarzenie to odbyło się specjalnie „pod zapis” i było manifestacją ze strony koalicji Moskwa-Mińsk, która jest w trakcie tworzenia wspólnego zgrupowania wojsk, a na samej Białorusi trwa potajemna mobilizacja.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00