rozmowa
Rosja może użyć broni chemicznej w Mariupolu
Zahorodniuk: Scenariuszem bazowym było zastraszenie Ukrainy i wymuszenie ustępstw. Gdy do początku lutego to się nie udało, Rosja zaczęła się szykować do wojny. Dlatego była źle przygotowana

Andrij Zahorodniuk, minister obrony Ukrainy (2019-2020), dyrektor Centrum Strategii Obronnych
Andrij Zahorodniuk, minister obrony Ukrainy (2019-2020), dyrektor Centrum Strategii Obronnych
Jak pan ocenia ogólną sytuację Ukrainy po dwóch tygodniach wojny obronnej?
Większość ekspertów przed inwazją dzieliła się na dwie grupy. Jedni mówili, że Ukraina będzie się zdecydowanie bronić, więc Rosjanie raczej na nią nie napadną, bo byłby to bardzo poważny błąd. Drudzy, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, promowali tezę, że napadną i szybko zwyciężą. Dlatego ci drudzy też są teraz zdziwieni, bo chyba nikt nie twierdził, że Rosja nas zaatakuje, ale nie zwycięży. Ja przynajmniej nikogo takiego nie znam. Na początku lutego było już jasne, że coś się wydarzy. Rosjanie zaczęli wtedy zrywać negocjacje. Jestem przekonany, że scenariuszem bazowym było zastraszenie Ukrainy wielkimi siłami zgromadzonymi na granicy i wymuszenie ustępstw w postaci bezpośrednich rozmów z tzw. Doniecką i Ługańską Republikami Ludowymi (DRL/ŁRL). Gdy do początku lutego to się nie udało, zaczęli się na poważnie przygotowywać do wojny. To częściowo wyjaśnia, dlaczego byli do niej źle przygotowani, bo początkowo ten scenariusz był ich planem B. Informacja o dacie ataku pojawiła się od razu po tym, jak rozmowy w formacie normandzkim zakończyły się niczym (przedstawiciele Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy po raz ostatni spotkali się 10 lutego - red.). Kiedy Ukraina odmówiła uznania de facto DRL/ŁRL, Rosjanie zdecydowali, że w takim razie podbiją cały kraj.




