rozmowa
Nie możemy pozwalać, żeby Rosjanie nas zastraszali
Mihkelson: Musimy słuchać, co mówią Ukraińcy. Skoro twierdzą, że potrzebują więcej broni, zwłaszcza bardziej zaawansowanych środków obrony powietrznej, powinniśmy im to dać

Marko Mihkelson, szef komisji spraw zagranicznych parlamentu Estonii
Marko Mihkelson, szef komisji spraw zagranicznych parlamentu Estonii
Spodziewał się pan pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę?
Dla mnie to nie była niespodzianka. Rosja planowała to od lat, nie chcąc dopuścić, by Ukraina stała się wolnym i demokratycznym krajem w ramach Unii Europejskiej i NATO. Widzieliśmy to w 2014 r. Po tym, jak ludzie wyszli na ulice w czasie rewolucji godności, by bronić europejskich wartości, Rosjanie rozpoczęli agresję, aneksję Krymu i okupację Donbasu. Zapytał pan o wiedzę sprzed 24 lutego. Mieliśmy wystarczająco dobre informacje od sojuszników, w tym amerykańskiego wywiadu, by wiedzieć, czego można się spodziewać po Rosji. Pytanie, co ją do tego skłoniło. Moim zdaniem dwa czynniki. Po pierwsze desperacka idea, że należy odbudować imperium, niezależnie od kosztów. W latach 90. pracowałem w Moskwie jako dziennikarz i zajmowałem się pierwszą wojną czeczeńską. Widziałem dywanowe bombardowania miast, które udowodniły, że Rosja potrafi zabijać także własnych obywateli. Po zbrodniach wojennych z Czeczenii mieliśmy kolejne wojny - w Gruzji, Syrii, Ukrainie. Rosja nie została za nie ukarana, co wykształciło w niej poczucie bezkarności. Drugim czynnikiem jest ostra konfrontacja między zachodnimi demokracjami i rosyjskim autorytaryzmem, która też sprawiła, że Moskwa nie chciała, by Ukraina odniosła sukces w budowie normalnego społeczeństwa demokratycznego. Ale to właśnie dało Ukraińcom siłę. Rosjanie nie zdołają zdławić ich woli walki o wolność.




