Unia tak, wypaczenia nie
Dobrej polityki europejskiej nie robi się poprzez dumne okrzyki u siebie w kraju, lecz dzięki żmudnej i sprytnej codziennej krzątaninie na korytarzach Berlaymont. Czego nam wszystkim życzę w rocznicę referendum akcesyjnego
Tadeusz Mazowiecki, Aleksander Kwaśniewski i Józef Oleksy na wiecu poparcia dla Polski w UE. Płock, 25 kwietnia 2003 r.
Dokładnie 20 lat mija od referendum, którego rezultat przesądził o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej (7–8 czerwca 2003 r.). Odpowiedź „za” wybrało ponad 13,5 mln ludzi; głosów przeciwko akcesji oddano niespełna 4 mln. Ten rezultat umożliwił ratyfikację traktatu pomiędzy „starymi” członkami Unii a aspirującymi dzięsięcioma krajami Europy Środkowej i Południowej, wynegocjowanego w ostatecznej formie w Kopenhadze 13 grudnia 2002 r., a podpisanego w Atenach 16 kwietnia 2003 r.
Tamten rezultat spowodował wybuch proeuropejskiego entuzjazmu oraz odcisnął się mocno na politycznej i obywatelskiej świadomości całego pokolenia. Dziś jednak mamy już zupełnie inny świat, a także inną Unię (co nie wszyscy chcą dostrzec), inne wyzwania i zagrożenia, a także (last but not least) inne społeczeństwo w naszym kraju. Niewątpliwie bardziej doświadczone. Słabo pamiętające, jak było przed akcesją. Za to bardziej nawykłe do tego, co dobre.
Starzy górale pamiętają
W pamięci świadków wydarzeń sprzed 20 lat pozostały obrazy dramatycznych i do końca niepewnych kopenhaskich negocjacji (ówczesny premier Leszek Miller prowadził je na wózku inwalidzkim po katastrofie rządowego helikoptera) oraz radosnej ateńskiej fety.
Kampania referendalna i samo głosowanie też dostarczyło nam niebywałych emocji, a wynik do końca nie był oczywisty. Do negatywnego głosowania wzywały tak wpływowe wówczas ugrupowania polityczne, jak Liga Polskich Rodzin, Unia Polityki Realnej i Samoobrona. Andrzej Lepper, Janusz Korwin-Mikke, Roman Giertych, Zygmunt Wrzodak, Jan Łopuszański czy Antoni Macierewicz wznosili się na wyżyny swych oratorskich talentów, strasząc Polaków prawdziwymi i (częściej) wyimaginowanymi zagrożeniami związanymi z naszym członkostwem w Unii. Medialnego i konfesyjnego wsparcia udzielali im rosnący w siłę o. Tadeusz Rydzyk i jego toruńska rozgłośnia.