Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-06-07

W sprawie Odry musimy krzyczeć

Katastrofa ekologiczna na Odrze trwa od prawie roku. Trwa, a nie trwała, bo sytuacja rzeki się nie zmieniła. Różnica jest taka, że dziś o skażonej wodzie nie zaalarmują nas martwe ryby, bo w Odrze połowy z nich już nie ma

Na odcinku od Nowej Soli do Szczecina wyginęło ok. 50 proc. ryb oraz 90 proc. małż – które nie miały szans uciec do dopływów. Małże są naturalnym filtratorem wody, więc po jej kolorze widać ich brak. W jednej chwili zostały zniweczone wieloletnie starania samorządów, by mieszkańcy znów zwrócili się w stronę rzeki. Wzdłuż Odry – dzięki funduszom europejskim – powstały porty i przystanie. Miasta zainwestowały w statki turystyczne, przedsiębiorcy w galary, a stowarzyszenia i fundacje w tak ambitne projekty, jak chociażby Statek Kultury, czyli pływające centrum kultury. Nad wodą powstały plenerowe restauracje, z których aktywności korzystały też okoliczne hotele czy winiarze. Ale katastrofa na Odrze ma również wymiar społeczny. Ludzie, którzy mieszkali nad rzeką, którzy szukali nad nią spokoju i odpoczynku, czują się, jakby ktoś zniszczył ich dom.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00