Cud nad urną
Zdobycie sejmowej większości w 1930 r. kosztowało sanację mnóstwo wysiłku, a pomimo skali fałszerstwa zwycięstwo nie było przytłaczające

Do zapewnienia sobie korzystnych wyników elekcji do Sejmu i Senatu w 1930 r. Józef Piłsudski zabrał się z odpowiednim wyprzedzeniem, angażując do operacji cały aparat państwa. Tak, żeby nie dać opozycji żadnych szans na sukces.
Zjednoczona opozycja
„W połowie 1930 r. Piłsudski w polityce wewnętrznej odłożył na bok wszelkie sentymenty i wzgląd na opinię publiczną w kraju i za granicą” – zauważa Jerzy Gaul w monografii „Trzymajcie się z Zachodem... Józef Piłsudski w poszukiwaniu polskiej racji stanu”. „Jego ostrą reakcję wywołała coraz bardziej intensywna działalność Centrolewu, który po udanej akcji zmuszenia do ustąpienia rządów Świtalskiego i Bartla głośno domagał się zmiany dotychczasowego systemu rządzenia” – tłumaczy historyk. Pięć partii, które zawarły ze sobą sojusz wyborczy pod nazwą Centrolew, posiadało w liczącym 444 miejsc Sejmie łącznie 153 posłów. To wystarczało, żeby w kluczowych momentach, przy wsparciu endecji, blokować ważne dla rządu ustawy, przegłosowując Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (BBWR). Dla Piłsudskiego najbardziej niepokojące było jednak to, że przez wiele lat skłócone i konkurujące ze sobą PPS, PSL „Wyzwolenie”, Stronnictwo Chłopskie, PSL „Piast” oraz Narodowa Partia Robotnicza (NPR) dogadały się. Stało się to w momencie, gdy mieszkańcy Polski coraz mocniej odczuwali skutki przetaczającego się przez cały świat Wielkiego Kryzysu. Z miesiąca na miesiąc przybywało bezrobotnych, a rząd, żeby ratować budżet, ogłosił obniżenie pensji wszystkim urzędnikom i nauczycielom. Jednocześnie na Kresach nasilała się fala terrorystycznych ataków na urzędy oraz osadników. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów usiłowała tak wzniecić antypolskie powstanie. Jej przywódca płk Jewhen Konowalc uznał, że lepszej okazji nie będzie.

