Firma-Idea i ESG w epoce cynicznego dealu

Zerkam odruchowo na półkę z publicystyką gospodarczą. Mam na niej m.in. bestsellerową książkę Davida Gellesa „Człowiek, który zniszczył kapitalizm” – o Jacku Welchu, wzorcu brutalnego neoliberalnego menedżera, który kieruje się wyłącznie zyskiem, deale przeprowadza na ostro, nie waha się ciąć kosztów wraz z ludźmi i przeżywa rozkosz, gdy eliminuje z rynku konkurentów wraz z załogami. Gelles opisuje przemianę General Electric z największej firmy Ameryki, będącej cenionym i kochanym pracodawcą, a zarazem kuźnią innowacji zmieniających świat, w patologicznie chciwego drapieżnika bez żadnych zasad i wartości. Ten drapieżnik w końcu zaczyna się dławić tym, co pożarł, jednocześnie traci instynkt innowatora, a także szacunek i zaufanie pracowników, kontrahentów, konsumentów. Drapieżność odbiera mu wigor, a może nawet sens istnienia. Mimo to dla niezliczonych biznesmenów, jak Trump, Welch pozostaje wzorem.

