Ujawnianie wysokości wynagrodzeń pracowników - kwestia sporna
Transparentność czy ochrona prywatności?
Od kilku miesięcy temat ujawniania wysokości wynagrodzeń emocjonuje pracowników i pracodawców, stał się także tematem dyżurnym na łamach prasy. A wszystko za sprawą orzeczenia Sądu Najwyższego z końca ubiegłego roku (sygn. I PK 12/11 oraz II PK 304/10). Wynika z niego, że pracownicy mogą wymieniać się informacjami o wysokości swoich pensji, mogą też pytać pracodawcę o zarobki na podobnych do swoich stanowiskach, nie mogą jednak wynosić tych informacji na zewnątrz firmy.
Pojawiło się już sporo komentarzy pracodawców (generalnie niezadowoleni) i związkowców (generalnie zadowoleni) na temat tego orzeczenia. W niektórych firmach pracownicy zareagowali wymianą e-maili z cytowanymi artykułami prasowymi i komentarzem "Teraz menedżerowie będą musieli nas poinformować, ile kto zarabia w naszym zespole". Nie świadczy to o zdrowej atmosferze i podważa zasadność transparentności. W końcu wiele osób nie życzy sobie, żeby im inni zaglądali na konto. Z drugiej strony, wyrzucenie z pracy osoby za to, że ujawniła koledze wysokość swojego wynagrodzenia to przykład korporacyjnej paranoi: kiedy pracodawca nie potrafi uzasadnić, dlaczego komuś płaci więcej, a komuś mniej i z tego powodu stara się wszystkich zakneblować. W czasach Facebooka to przypomina metody PRL-owskiej cenzury, trochę nieskutecznej, trochę odrażającej, ale przede wszystkim śmiesznej.
