Król dolar nikomu się nie kłania
Tracący funt i spadek eurodolara ciągną za sobą w dół nieuchronnie takie lokalne waluty jak złoty. Niedawne propagandowe polityczne rojenia o tworzeniu w Europie „strefy złotego” ocierają się teraz o śmieszność

Przełamanie parytetu na eurodolarze, znokautowanie funta oraz pokonanie psychologicznej bariery 5 zł dowodzą triumfalnego pochodu dolara, który jest odbiciem rosnącego znaczenia gospodarki USA. Ale jeszcze bardziej słabości innych państw pogrążających się w długu, przygniatanych przez inflację i bojących się radykalnie podwyższać stopy procentowe, by nie wpaść w pułapkę stagflacji.
Nawet podczas najbardziej krwawych sesji giełdowych nie tracą wszystkie spółki – inwestorzy stawiają więc na te drożejące, szukając w trudnych czasach bezpiecznej przystani dla kapitału. Obecnie w rolę aktywa ostatniej szansy na rynku walutowym wcielił się dolar, który dyktuje warunki w świecie gospodarki pokiereszowanej przez COVID-19 i


