Artykuł
opinia
Mimo wszystko warto zamknąć front z Brukselą
Rezultat rozmów z Komisją Europejską jest całkowitą kapitulacją, nikt nie oddał Brukseli tyle suwerenności, co Mateusz Morawiecki” – pisze w czwartkowym DGP Zbigniew Parafianowicz. I trudno się z nim nie zgodzić. Nie ma wątpliwości, że PiS, pod hasłami „wstawania z kolan”, doprowadził nas do być może najdalej idącego w ostatnich latach ograniczenia podmiotowości RP.
Nasz autor nie szczędzi też ostrych słów wobec kierunku rozwoju obranego przez Unię. Pisze o „pozatraktatowych mechanizmach” i o aferach toczących klasę urzędniczo-polityczną Brukseli. Także pod tym względem ma wiele racji. Wspólnota europejska nie jest w szczytowej formie i daleko jej do ideału. Również pod względem praworządności, która w ostatnich latach niejednokrotnie musiała ustępować polityce. Tak jest w przypadku kontrowersyjnych mechanizmów warunkowości, owocu zgniłego kompromisu między unijnymi „skąpcami” – sojuszem państw, z Niemcami na czele, niechętnych wobec zwiększania zaangażowania finansowego w projekt europejski – a unijnym Południem, które w obliczu piętrzących się kryzysów oraz doświadczeń ze „zdemolowanej” przez wierzycieli Grecji coraz silniej naciskało m.in. na wspólne zadłużanie