Tort aresztancki
Siedzi dwóch więźniów, trą ciastka na okruszki. Dwóch miesza margarynę. Trzeci przygotowuje inne słodkości

z Andrejem Sannikauem rozmawia Michał Potocki

Andrej Sannikau, białoruski opozycjonista, wiceszef MSZ (1995–1996), lider ruchu Europejska Białoruś (od 2008 r.), kandydat na prezydenta w 2010 r., więzień polityczny (2010–2012), od 2012 r. żyje na emigracji, autor książek „Białoruska ruletka. Opozycyjny kandydat na prezydenta o walce z dyktaturą” (Warszawa 2016) i „Zaprieszczonnaja kuchnia. Kniga o wkusnoj tiuriemnoj piszcze” (Zakazana kuchnia. Książka o smacznym więziennym jedzeniu) (Warszawa 2023)
Andrej Sannikau, białoruski opozycjonista, wiceszef MSZ (1995–1996), lider ruchu Europejska Białoruś (od 2008 r.), kandydat na prezydenta w 2010 r., więzień polityczny (2010–2012), od 2012 r. żyje na emigracji, autor książek „Białoruska ruletka. Opozycyjny kandydat na prezydenta o walce z dyktaturą” (Warszawa 2016) i „Zaprieszczonnaja kuchnia. Kniga o wkusnoj tiuriemnoj piszcze” (Zakazana kuchnia. Książka o smacznym więziennym jedzeniu) (Warszawa 2023)
Dostał pan kiedyś tort aresztancki od współwięźniów?
O, tak.
W jakich okolicznościach?
Byłem w trzech białoruskich koloniach karnych i czterech więzieniach. W pierwszym obozie tort został przygotowany nie dla mnie, ale dla całej grupy. W ostatniej kolonii obchodziłem urodziny. Przygotowanie tortu było tam szczególnym wyczynem, bo więźniowie mieli zakaz rozmawiania ze mną. A kto go złamał, mógł zostać przeniesiony na inny oddział lub do innej kolonii. Tort wręczyli mi po kryjomu. Nawet dziś nikomu nie powiem, kto to zrobił.
Czym jest tort aresztancki?
Ciosem w wątrobę – tyle w nim tłuszczu i cukru. Spotkałem się z nim, kiedy siedziałem w Waładarce, areszcie w Mińsku, mieszczącym się w Zamku Piszczałowskim. To więzienie z tradycjami. Siedział tam Józef Piłsudski w drodze na Syberię i


