Chuliganizm prawny
Zamiast atakować sąd za skazanie Mariki M. na trzy lata więzienia, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinien sam uderzyć się w piersi. A zawinił podwójnie – raz jako zwierzchnik prokuratury, drugi – jako inicjator złych, ograniczających sądom pole manewru przepisów. Owszem, sąd mógł mimo to znaleźć sposób na wymierzenie kary, która nie byłaby tak rażąco niewspółmierna do naganności czynu. Jednak warto pamiętać o jednym: najbardziej winna w całej sprawie jest sama skazana.
Przypomnijmy. Marika M. wraz z Michałem O. i dwoma – jak to się ładnie mówi – nieustalonymi sprawcami, zaatakowali w 2020 r. jedną z uczestniczek poznańskiego Marszu Równości. Krzycząc m.in. „lesby” i „oddajcie tę szmatę”, napastnicy próbowali wyszarpać dziewczynie torbę w kolorach tęczy, symbolizującej społeczność LGBT+. Nie udało się, ale w wyniku szarpaniny poszkodowana doznała lekkich obrażeń ręki. Prokurator zakwalifikował czyn jako usiłowanie rozboju o charakterze chuligańskim, a w akcie oskarżenia zażądał trzech lat pozbawienia wolności (co w tym przypadku było karą minimalną) i zakazu zbliżania do pokrzywdzonej przez pięć lat. Sąd rejonowy w Poznaniu w wyroku z sierpnia 2021 r. zgodził się zarówno z zaproponowaną kwalifikacją prawną, jak i z wysokością kary. Z tą różnicą, że zamiast pięcioletniego zakazu zbliżania – jak chciał prokurator – orzekł dwa lata.

