Artykuł
opinia
O co chodzi w awanturze o Mołdawię?
Antyrządowe protesty zwolenników Partii Șor, Kiszyniów 19 lutego 2023 r.
Mołdawscy politycy mówią o ryzyku prorosyjskiego zamachu stanu czy nawet desantu na stołeczne lotnisko. W trwającym od kilku tygodni szumie wokół Mołdawii jest trochę przesady, ale i szczypta trafnej konstatacji: cele Kremla są stałe i obejmują zainstalowanie w Kiszyniowie prorosyjskiego rządu – zgodnie z wolą Mołdawian albo i wbrew niej.
Od jesieni 2022 r. w Kiszyniowie trwają protesty Partii Șor (PȘ). Nazwa ugrupowania pochodzi od nazwiska jej sponsora i lidera Ilana Șora, jednego z najbogatszych Mołdawian. Șor nie może towarzyszyć swoim fanom, bo przebywa w Izraelu, ukrywając się z powodu listu gończego wydanego ze względu na współudział w skoku – na miliard dolarów wyprowadzony z systemu bankowego w czasach, gdy nieformalnym przywódcą był inny oligarcha, Vlad Plahotniuc. Plahotniuc próbował prywatyzować Mołdawię niczym Wiktor Janukowycz Ukrainę. Posługiwał się przy tym szantażem i hakami na przeciwników i partnerów politycznych. Ostatecznie wszyscy mieli go dość do tego stopnia, że jego ludzie zostali odsunięci od władzy w wyniku egzotycznej koalicji liderki obozu prozachodniego Mai Sandu, obecnej prezydent, z ówczesną głową państwa, przywódcą prorosyjskich socjalistów Igorem Dodonem. Koalicja długo nie przetrwała, ale Plahotniuc zniknął z