opinia
Oby nie było Budapesztu w Santiago de Chile
W 1989 r., po 16 latach niezwykle brutalnych rządów junty Augusta Pinocheta, władzę w Chile przejęła koalicja partii demokratycznych. Jej symbolem stała się tęcza, ponieważ tworzyły ją różnorodne partie – od chrześcijańskiej demokracji po lewicę. I rządziły Chile bardzo zgodnie. Na tyle zgodnie, że nie następowały znaczące zmiany w polityce gospodarczej kolejnych rządów.
Połączenie demokracji i gospodarki rynkowej przyniosło Chile 30 lat nieprzerwanego wzrostu i szybkiego zmniejszania się odsetka rodzin żyjących w ubóstwie. W latach 1989–2018 dochód narodowy liczony na głowę mieszkańca rósł przeciętnie w tempie 4,4 proc. i zwiększył się niemal trzykrotnie: z 5 do 14 do tys. dol.
Mimo to w 2019 r. wybuchły w Chile protesty społeczne. Charakteryzowały się tym, że były jeszcze gwałtowniejsze od tych, które miały miejsce wcześniej, jak np. w 2016 r., gdy setki tysięcy Chilijczyków protestowały na ulicach Santiago, by wyrazić swoje niezadowolenie z niskich świadczeń, jakie wypłacał im kapitałowy system emerytalny.
Co było przyczyną gwałtownych zamieszek w




