Chińskie samochody: zagrożenie czy szansa dla UE
Motoryzacja z Państwa Środka coraz śmielej wkracza do Europy – budząc obawy, ale też nadzieje. Optymiści twierdzą, że Chińczycy pomogą osiągnąć ambitne cele klimatyczne, pesymiści – że to śmiertelne zagrożenie dla europejskiego biznesu motoryzacyjnego.

Chińskie samochody na europejskich drogach przestają być egzotyką. Przybywa ich błyskawicznym tempie: tylko w 2023 r. import wzrósł o niemal 40 proc. r/r, osiągając wartość 9,7 mld euro. Efekt? Coraz częściej łatwiej wskazać na ulicy auto z Chin niż niejednej europejskiej, amerykańskiej czy nawet japońskiej marki. Trudno zatem się dziwić, że chińska motoryzacja wzbudza tak wielkie emocje i spory na naszym kontynencie. Jedni twierdzą, że Europa musi się bronić przed chińskim importem za pomocą barier importowych i celnych – stawką ma być przetrwanie europejskiego przemysłu, w którym automotive odgrywa rolę fundamentalną. Słychać jednak również odmienne opinie, zwłaszcza z krajów robiących dobre interesy z Pekinem i nieszczególnie wyczulonych na to, że panujący tam system mocno odbiega od zachodnich demokracji.





