Cyfrowa ewangelia
Zamiast bać się przyszłości, przyjmuję ją. Warto ufnie się w nią angażować

Z Frederikiem G. Pferdtem rozmawia Sebastian Stodolak
Boi się pan przyszłości?

Frederik G. Pferdt, były Chief Innovation Evangelist w Google'u i autor książki „Jak nie bać się przyszłości”
Frederik G. Pferdt, były Chief Innovation Evangelist w Google'u i autor książki „Jak nie bać się przyszłości”
Nie, nie boję się.
Byłoby dziwne, gdyby z ust autora „Jak nie bać się przyszłości” padła inna odpowiedź.
Zamiast bać się przyszłości, przyjmuję ją.
Był pan głównym ewangelistą innowacji (Chief Innovation Evangelist) w Google'u. Religijna funkcja… Na czym polegała ewangelizacja?
Na pomaganiu innym w przejściu od strachu przed przyszłością do ufnego angażowania się w nią.
Angażowania się?
Chodzi o odejście od zwykłego przewidywania tego, co się wydarzy, i skupienie na przygotowaniu się – psychicznym i emocjonalnym – na to, co nas czeka.
Jak to się ma do innowacji?
Innowacje wynikają z otwartości na przyszłość, a tej otwartości można się nauczyć. Zacząłem badać różne sposoby wspierania innowacji, pomagając ludziom udoskonalać pomysły. W trakcie 12 lat pracy w Google'u zdałem sobie sprawę, że innowacje nie pojawiają się spontanicznie – one wymagają praktyki. Ludzie potrzebują treningu, aby wyobrazić sobie możliwości, wzmocnić kreatywne instynkty, wczuć się w innych i eksperymentować.
Innowacje wymagają praktyki? Raczej kapitału, którego akurat Google ma sporo.
Pieniądze to nie wszystko. Innowacje, których byłem świadkiem, nie były napędzane przez ogromne fundusze lub wyjątkowe środowisko. Zamiast tego wynikały z wewnętrznego nastawienia poszczególnych osób – ich optymizmu i otwartości na nowe pomysły. To pracownicy wnieśli takie nastawienie do Google'a, a nie zostało ono stworzone przez firmę. Takie nastawienie na możliwości w jakimś stopniu posiada każdy, choć wielu go nie pielęgnuje. Termin „ewangelista” faktycznie niesie ze sobą konotacje religijne, sugerując istnienie pewnej ewangelii, którą należy się dzielić. W

