Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-11-04

Panu Bogu świeczkę i Chinom ogarek

Olaf Scholz, ówczesny burmistrz Hamburga, gości prezydenta Chin Xi Jinpinga. 6 lipca 2017 r.Olaf Scholz, ówczesny burmistrz Hamburga, gości prezydenta Chin Xi Jinpinga. 6 lipca 2017 r.

Kanclerz Olaf Scholz zapewne spróbuje wysyłać Pekinowi, Waszyngtonowi i stolicom unijnym takie sygnały, jakie ci chcą odebrać, starając się jak najdłużej unikać ostatecznych kroków

Czerwony dywan w Pekinie jest ostatnio w ciągłym użyciu. W poniedziałek publiczne uściski z Xi Jinpingiem wymienił pierwszy ważny gość – Nguyen Phú Trong, przywódca Wietnamskiej Partii Komunistycznej, faktyczna postać nr 1 w kraju będącym dla Chin ważnym partnerem handlowym i politycznym pomimo trudnej przeszłości i wciąż aktualnych strategicznych różnic. We wtorek – Shehbaz Sharif, premier Pakistanu, czyli państwa stanowiącego ważną część Inicjatywy Pasa i Szlaku, goszczącego ponadto chińskie bazy wojskowe i flankującego Indie – regionalnego i globalnego rywala ChRL. Rozmawiano m.in. o chińskich inwestycjach w infrastrukturę transportową i energetyczną, umorzeniu pakistańskich długów, a także kooperacji w zakresie bezpieczeństwa. I wisienka na tym torcie: piątkowa wizyta w Pekinie kanclerza Niemiec Olafa Scholza, formalnie na zaproszenie jego odpowiednika, czyli premiera Li Keqianga, ale z przewidywanym spotkaniem także z samym Xi.

To pierwsze odwiedziny w Chinach przywódcy kraju należącego do grupy G7 nie tylko po XX zjeździe KPCh, na którym Xi potwierdził i umocnił swoje przywództwo, lecz od początku pandemii COVID-19 w 2019 r. Już z tego powodu wizyta ma ogromne znaczenie symboliczne, a fakt, że to akurat Niemcy dostąpili zaszczytu pierwszeństwa, jest bardzo wyraźnym sygnałem politycznych kalkulacji Pekinu.

Wizyta kanclerza będzie bez wątpienia uważnie i z niepokojem obserwowana w Waszyngtonie. Podobnie jak w Londynie, Tokio, Canberze oraz w wielu stolicach Unii Europejskiej, czyli wszędzie tam, gdzie Chiny są (nie bez racji) uważane za główne wyzwanie dla interesów szeroko pojmowanego Zachodu, czy – jak kto woli – w państwach globalnej koalicji liberalnych demokracji. Ale i w samej Republice Federalnej nie wszyscy cieszą się z podróży szefa rządu.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00