Artykuł
polityka
Los komisji w rękach prezydenta
Podczas głosowania nad ustawą o powołaniu komisji badającej wpływy rosyjskie na sejmowej galerii pojawił się Donald Tusk
Z nieoficjalnych informacji z obozu władzy wynika, że prezydent skłania się do tego, by nie blokować powołania komisji do badania rosyjskich wpływów
Mając do wyboru dwie drogi – trzymanie ustawy o komisji jako formy legislacyjnego straszaka na opozycję lub zrobienie kroku dalej i utworzenie komisji – PiS wybrał tę drugą. Tym samym kontrowersyjna regulacja trafiła na biurko prezydenta.
Senator Krzysztof Kwiatkowski uważa, że prezydent powinien ustawę zawetować z uwagi na jej niekonstytucyjność. Podobnie wypowiada się Marcin Kierwiński z PO. – Gdyby prezydent Duda chciał kierować się konstytucją, może podjąć tylko jedną rozsądną i praworządną decyzję, czyli wyrzucić ją do kosza. Po podpisaniu takiej stalinowskiej ustawy prezydent nie powinien się spodziewać, że ktokolwiek na świecie będzie o nim myślał jako o człowieku szanującym demokrację. Od niego zależy, czy będzie chciał się kierować konstytucją, czy interesem własnego obozu politycznego – mówi Kierwiński, choć PO nie robi sobie wielkich nadziei. I faktycznie, jeszcze w zeszłym tygodniu słyszeliśmy z pałacu, że prezydent raczej nie będzie blokował tego pomysłu, choć oczywiście trudno ostatecznie przesądzać. – Prezydent nie ma wątpliwości, że takie ciało jest potrzebne, wątpliwości, jakie się pojawiają, są głównie proceduralne – słyszymy od naszego rozmówcy. Chodzi np. o wyznaczenie z góry terminu na przedstawienie raportu przez komisję 17 września. Pałac powołuje się przy okazji na istnienie podobnych ciał w innych krajach, np. we Francji, w której działa komisja śledcza.