moskwa
Rosja sprząta po sobotnim buncie wagnerowców
Jewgienij Prigożyn od sobotniego wieczoru nie daje znaku życia. Mimo obietnic śledztwo w jego sprawie nie zostało na razie umorzone
W niedzielę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapowiadał, że w zamian za zakończenie buntu postępowanie przeciwko wodzowi wagnerowców Jewgienijowi Prigożynowi zostanie umorzone, i dodawał, że gwarancją takiego rozwoju wydarzeń jest „słowo prezydenta”. Do wczoraj tak się jednak nie stało. Co więcej, od sobotniego wieczora, gdy kurator najemników z Grupy Wagnera w akompaniamencie oklasków tłumu opuszczał zajęty niecałą dobę wcześniej Rostów nad Donem, nie wiadomo, co się z nim stało. Mimo oficjalnej narracji propagandy o państwie, które poradziło sobie z zagrożeniem, da się przy tym wyłowić głosy sceptyczne. „Niezawisimaja gazieta” pisze, że „nie ma co liczyć na struktury siłowe przy powstrzymywaniu «maszerujących po sprawiedliwość»”, bo „siłowicy w warunkach smuty i niepewności mają skłonność do rozpływania się bez śladu”.





