transport
Szybka kolej może się stać trampoliną dla polskich firm?
Rząd liczy, że rodzime firmy urosną na budowie szybkich linii do CPK. By dotrzymać napiętych harmonogramów, trzeba pilnie określić specyfikację realizacji torów na 350 km/h. Problemów jest mnóstwo
Premier Donald Tusk liczy, że Centralny Port Komunikacyjny i prowadzące do niego linie dużych prędkości zbudują przede wszystkim firmy polskie. Maciej Lasek, pełnomocnik rządu ds. budowy nowego portu, ma nadzieję, że szykowane inwestycje pozwolą stworzyć krajowych czempionów budowlanych na wzór Hiszpanii, która wykorzystała m.in. do tego ogromne środki UE, płynące do tego kraju od lat 80. Polska w czasie członkostwa w UE na razie niezbyt wykorzystała tę szansę. W pierwszej piątce firm budowlanych z największymi przychodami mamy tylko jedną spółkę z całkowicie polskim kapitałem. Według planów CPK budowa pierwszej linii kolei dużych prędkości (KDP) zacznie się już w 2026 r. Chodzi o trasę z Warszawy przez port w Baranowie do Łodzi. To będzie odcinek planowanego igreka ze stolicy do Wrocławia i Poznania. Władze CPK chcą, by pierwsze odcinki linii do Łodzi były gotowe w 2030 r. Wtedy można by rozpocząć próbne jazdy pociągów. Linia do Łodzi, tak jak cały port, ma być otwarta w 2032 r. Przypomnijmy, że na początku 2024 r. resort infrastruktury zdecydował, że po Igreku składy pojadą szybciej, niż zakładano dotychczas – nie 250 km/h, tylko 300–320 km/h. Uda się?



