Kon-sty-tu-cja!
Dobra ustawa zasadnicza – bezpośrednio wpływająca na jakość rządów oraz społeczną odporność na dywersję polityczną – jest nam niezbędna jak czołgi i rakiety

Zawarta w inauguracyjnym przemówieniu zapowiedź prezydenta Karola Nawrockiego, że zamierza otworzyć szeroką debatę nad nową konstytucją i doprowadzić do jej uchwalenia przed rokiem 2030, jest godna uwagi i poparcia. I to nawet przy zastrzeżeniach, dość oczywistych w kontekście układu sił politycznych – że intencja nowej głowy państwa niekoniecznie musi być całkiem szlachetna, a szanse na realną zmianę (czyli znalezienie odpowiedniej większości zdolnej przeforsować projekt) wcale nie są duże. Ale i tak warto spróbować. Nawet jeśli się nie uda, to jest niebłaha nadzieja, że sama publiczna dyskusja o jakości rozwiązań konstytucyjnych da pozytywne efekty, powodując lepsze zrozumienie mechanizmów po stronie obywateli i w konsekwencji wzrost wymagań wobec klasy politycznej.
Współczesne państwo to skomplikowany i dynamiczny organizm, a zestaw kluczowych aktów prawnych stanowi kręgosłup, od którego zależą praktycznie wszystkie sfery polityki i życia. Od spraw prywatnych każdego z nas poprzez rozwój lokalny i regionalny, efektywność edukacji, szanse na wspólny dobrobyt, prawidłową selekcję elit politycznych i społeczną kontrolę nad ich funkcjonowaniem aż po bezpieczeństwo narodowe. Nie ma skutecznych polityk sektorowych bez odpowiednio dobrego zrębu konstytucyjnego, chyba że przypadkiem i chwilowo.
Złe przepisy w ustawie zasadniczej prowokują ekstrakłopoty, zarówno natury czysto wewnętrznej, jak i te stymulowane przez wrogie ośrodki zewnętrzne. Natomiast dobre pozwalają części z tych problemów uniknąć od razu, a do rozwiązywania innych mogą dostarczać niezłych narzędzi i tworzyć właściwe uwarunkowania.

