TRIPP w Zangezurze

Międzynarodowe sukcesy Donalda Trumpa są, jak dotąd, umiarkowane. Zakończyć wojny w Ukrainie się nie udało, Chiny ani Indie nie wystraszyły się POTUS, Huti jak paraliżowali, tak paraliżują transport przez Morze Czerwone, rząd Iranu się nie wywrócił, zaś Gaza nie stała się śródziemnomorskim kurortem. Na tym tle trzeba docenić to, czego Trump dokonał w kwestii konfliktu azerbejdżańsko-armeńskiego. To sukces bardzo rzeczywisty.
I przy tym trumpowski. Przekazanie (podobno aż na 99 lat) kontrolowanej przez USA firmie nadzorowania transportu z Azerbejdżanu do należącej do niego eksklawy nachiczewańskiej – przez armeńską prowincję Sjunik (zwaną także Zangezurem, stąd termin: korytarz zangezurski) – to rozwiązanie w jego stylu. Wolnorynkowe. Zarazem potencjalnie korzystne dla Amerykanów. Zapewne, dodajmy, zaprzyjaźnionych z prezydentem.
Wszystko to razem, i to też niezwykle trumpowskie, ma się nazywać Trump Route for International Peace and Prosperity (TRIPP). Dodajmy, że w czasie waszyngtońskiej ceremonii podpisania porozumienia premier Armenii Nikol Paszynian oraz prezydent Azerbejdżanu İlham

