Polska i bratanki pośród celnej zawieruchy
Gdzie dwóch dużych się bije, tam trzeci – mniejszy – traci. Chodzi o potyczkę handlową USA i Chin, a tym mniejszym jest region Europy Środkowej i Wschodniej (EŚW). W całej dyskusji o wojnie celnej dominują interesy dużych gospodarek, a te mniejsze będą musiały się dostosować do ustalonych warunków. Z punktu widzenia relatywnie małych, ale otwartych gospodarek warunki prowadzenia handlu zagranicznego są kluczowym zagadnieniem. Nasz region jest mocno uzależniony od Europy Zachodniej i USA, ale ma też liczne powiązania z Chinami.
Chodzi tutaj o przepływy handlu zagranicznego i inwestycji zagranicznych. Tradycyjnie to gospodarki rozwinięte odgrywały dużą rolę w regionie, czyniąc z niego zaplecze produkcyjne, a także zyskując dostęp do lokalnych rynków. Chiny od co najmniej dekady podejmują próby odegrania pewnej roli w państwach Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Polska, Słowacja, Węgry). Efekty są jednak ograniczone głównie do Węgier, pozostałe państwa wykazują pewną ostrożność w zbliżeniu z Państwem Środka. Choć trzeba też przyznać, że Europa Środkowa i Wschodnia nigdy nie należała do priorytetów chińskiej polityki ze względu na relatywnie niewielki potencjał gospodarczy, a także ograniczone zasoby i kompetencje w zakresie wysokich technologii. Pewną rolę państwa regionu mogą odegrać dla Chin jedynie jako możliwy przyczółek w ramach UE.

