Nawykowy rock
Byli na topie, a teraz próbują wrócić na rynek. Liczą, że fani jeszcze ich pamiętają i potrzebują. Supergrupy albo cover bandy

Po odejściu z Perfectu Grzegorza Markowskiego cztery lata temu słynny zespół ogłosił koniec działalności. Fani się zastanawiali, czy muzycy wytrwają w postanowieniu i nie wpiszą się za jakiś czas w trend powrotów. Przykłady: Ex Maanam, Old Breakout, Budka bez Cugowskiego w składzie, za to z całym korowodem wokalistów. Perfect miał stanowić chlubny wyjątek. Ale i on uległ pokusie eksperymentalnej reaktywacji.
Perfect szczęśliwie nie podzielił losu kapel, u których potrzeby zarobkowe wzięły górę nad ambicjami artystycznymi. Ocalał muzyczny trzon zespołu, wróciła ekipa techniczna, udało się też znaleźć profesjonalnego frontmana – Markowskiego zastąpił Łukasz Drapała, wcześniej w Chemii, który nie chciał być doklejonym do legendy wokalistą z castingu (zajął drugie miejsce w 13. edycji „The Voice of Poland”), aby ludzie nie przypisywali mu koniunkturalnych motywacji.
– No dobrze, chłopaki mają pomysł na granie z nowym wokalistą, ale co na to Grzesiek? Przekaże mi pałeczkę, abym biegł z nią dalej? Nie chciałem żadnych konfliktów na tym tle. Dostałem od Grześka wiadomość, że jest OK: „Niech się muzyka Perfectu niesie dalej, a ty bądź sobą za mikrofonem”, tak brzmiało przesłanie – wspomina Łukasz Drapała.
Fani się podzielili. – Jedni każą mi być sobą, drudzy każą mi być Grześkiem. Czytałem o sobie w komentarzach: „Powinieneś się ogolić i zapuścić włosy, wtedy będziesz bardziej autentyczny”. Podchodzę z szacunkiem do Grześka, do piosenek, do dokonań zespołu i jego legendy. Dlatego występujemy pod nazwą Perfect & Łukasz Drapała, żeby oddzielić tamtą historię od tej pisanej na nowo – wyjaśnia nowy wokalista Perfectu.

