Nawet 30 mln zł kary dla firmy za przekręty kontrahenta. Ma być jak w Europie
Przedsiębiorstwo odpowie za czyn niedozwolony popełniony nie tylko przez własnego pracownika, lecz także przez kontrahenta czy nawet pracownika tego kontrahenta. Karę poniesie każdy podmiot, który nie będzie w stanie udowodnić, że zapewnił odpowiedni nadzór i podjął odpowiednie działania zapobiegawcze. Aby zmniejszyć ryzyko odpowiedzialności za przestępstwa popełnione przez swoich pracowników, a także kontrahentów, przedsiębiorca powinien wdrożyć system compliance. Ale nie zawsze to wystarczy. Projekt nowej ustawy nie wskazuje konkretnych regulacji, jakie powinny zostać przyjęte przez podmioty zbiorowe, aby mogły one zminimalizować ryzyko odpowiedzialności karnej. Jak zatem wywiązać się z obowiązku? Projektodawcy chcą, aby to współpracujący ze sobą przedsiębiorcy wzajemnie wymagali od siebie wdrożenia systemu regulacji wewnętrznej. W praktyce dla wielu firm może to być niewykonalne zadanie.
Od dawna żaden akt prawny nie budził takich emocji, jak projekt nowej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny niedozwolone. Krytykują go już chyba wszystkie organizacje przedsiębiorców. Podnoszą zarzut, że przepisy idą zbyt daleko, bo zakładają, że firmy poniosą odpowiedzialność za przestępstwa popełnione nie tylko przez swoich pracowników, lecz także kontrahentów. Co więcej, zakres tej odpowiedzialności może być niezwykle szeroki: ustawodawca nie określił precyzyjnie katalogu przestępstw. Kary zaś będą drakońskie – do 30 mln zł, a niewykluczona jest nawet likwidacja podmiotu. Z ust niektórych krytyków padają wręcz argumenty o powrocie do odpowiedzialności zbiorowej niczym w czasach PRL.
Jednak wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w wywiadzie udzielonym Tygodnikowi Gazeta Prawna odpowiada, że chodzi o to, by firmy odpowiadały faktycznie za to co robią, i aby można było łatwiej wyegzekwować od nich korzyści z popełnionych przestępstw. Dorzuca przy tym, że wprowadzamy to, co w wielu państwach UE obowiązuje od lat. Bo firmy w Polsce w praktyce bezkarnie uciekają od odpowiedzialności za czyny niedozwolone. Kiedy np. zdarzy się wypadek autokaru albo sprzątaczka wykradnie cenne dane, to przedsiębiorcy chowają się za parawanem agencji pracy tymczasowej, w której byli oni zatrudnieni. Innym razem tłumaczą się, że nie mieli zupełnie pojęcia, że spółka, z którą współpracowali, wystawiała lewe faktury VAT. Teraz zaś ustawa nakaże im wprowadzenie wewnętrznych systemów, które pozwolą zapobiegać popełnianiu czynów niedozwolonych, a także zmobilizuje ich do weryfikowania pod tym kątem kontrahentów.
