Artykuł
debata
Szanse i ryzyka związane z cyfryzacją ochrony zdrowia
Dane medyczne to złoto. Jednak nadal zbieramy ich za mało. Bo choć zrobiliśmy pierwszy ważny krok w cyfryzacji zdrowia, to wiele jeszcze przed nami. Eksperci, którzy wzięli udział w naszej debacie, wymieniają co jest potrzebne: obok pieniędzy trzeba jasnych standardów oraz przekonania kadr medycznych i pacjentów, że to ma sens
O innowacji w zdrowiu mówi się ostatnio jako o motorze napędowym rozwoju innowacji jako takiej. Każdy kraj ma swoje tempo, w jakim momencie rozwoju e-zdrowia się znajdujemy?
Janusz Cieszyński: Jesteśmy daleko po starcie i mamy już na koncie wiele sukcesów. Obecnie trwa etap rozwijania usług. A także zachęcania do korzystania z nich przez pracowników ochrony zdrowia. Celem jest oszczędność czasu lekarzy, wygoda pacjentów, a także sprawniej działający system. Jednak wciąż jesteśmy przed etapem pełnej cyfryzacji, nadal bowiem w systemie ochrony zdrowia kluczowe elementy funkcjonują na zasadzie papierowej dokumentacji. Podsumowując: zrobiliśmy pierwszy krok, przełamaliśmy barierę imposybilizmu, czyli przekonania, że nie uda się wdrożyć dużych cyfrowych projektów, oraz barierę braku zaufania. Przed nami kolejne duże projekty.
Paweł Masiarz: Zbudowaliśmy bardzo dobre fundamenty, żeby rozwijać kolejne usługi. Dlatego przygotowaliśmy program rozwoju e-zdrowia. Obecnie analizujemy uwagi, które zostały zgłoszone do projektu. Skupiamy się na tym, żeby użyć tych danych, które już są w systemie, i wprowadzić nowe rozwiązania, e-usługi dla pacjenta, w tym oparte na modelu sztucznej inteligencji. Naszym celem jest podniesienie jakości świadczeń oraz odciążenie pracowników medycznych od biurokracji. Ma w tym pomóc AI, sztuczna inteligencja, która automatycznie agreguje dane spływające z systemu i będzie wspierać decyzje kliniczne oraz zarządcze.