Czy USA potrafią zacząć myśleć inaczej
Zmiana w podejściu Waszyngtonu do instytucji międzynarodowych wymagałaby rezygnacji z myślenia w kategoriach amerykańskiej wyjątkowości. A to trudne

Z Mieczysławem P. Boduszyńskim rozmawia Emilia Świętochowska

Mieczysław P. Boduszyński, profesor polityki i stosunków międzynarodowych w Pomona College w Kalifornii. Do sierpnia pracował w Departamencie Obrony jako doradca. W latach 2004–2016 służył jako dyplomata Departamentu Stanu w Albanii, Kosowie, Japonii, Egipcie, Libii i Iraku, fot. materiały prasowe
Mieczysław P. Boduszyński, profesor polityki i stosunków międzynarodowych w Pomona College w Kalifornii. Do sierpnia pracował w Departamencie Obrony jako doradca. W latach 2004–2016 służył jako dyplomata Departamentu Stanu w Albanii, Kosowie, Japonii, Egipcie, Libii i Iraku, fot. materiały prasowe
Do niedawna pracował pan w Pentagonie, gdzie zajmował się kwestiami związanymi z wojną w Ukrainie. Może pan zdradzić, czym konkretnie?
Tym, jak pociągnąć do odpowiedzialności Putina i jego reżim za zbrodnie w Ukrainie. Pracowałem m.in. nad strategią współpracy Stanów Zjednoczonych z Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK) w Hadze. Jak pisały już media, prezydent Joe Biden po wielomiesięcznych dyskusjach postanowił, że USA zaczną się z nim dzielić informacjami, które mogą pomóc w prowadzeniu śledztwa przeciwko Rosji. Zrobił to pomimo sprzeciwu sekretarza obrony, co w przypadku szefów administracji zdarza się bardzo rzadko. Decyzja ta była niezwykle skomplikowana, bo Waszyngton, a Pentagon w szczególności, podchodzi z wielką ostrożnością do międzynarodowych instytucji, takich jak MTK. Obawia się, że współpraca z trybunałem haskim w sprawie zbrodni rosyjskich…
...stałaby się precedensem, który otworzy drogę do ścigania amerykańskich żołnierzy za zbrodnie w Iraku czy w Afganistanie?
Tak. To wrażliwy temat.
Stany Zjednoczone nie są jedynym krajem, który może mieć takie obawy. Weźmy Francję, która – w przeciwieństwie do USA – uznaje jednak jurysdykcję haskiego trybunału.


