Koperty na wietrze
Jeśli ktoś się zastanawia, kiedy zobaczymy pierwsze praktyczne efekty wyborów z 15 października, to informuję, że już zobaczyliśmy. Otóż tydzień temu, w piątkowy wieczór, Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego poinformował, że jednak unieważnia trwający konkurs na dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego. Rozpisany na ponad rok przed upłynięciem kadencji obecnego dyrektora w reakcji na – no przecież nie na nieprawomyślny repertuar, skądże znowu – powierzenie sprzątania firmie zewnętrznej z naruszeniem ustawy – Prawo zamówień publicznych. Tylko złe języki rozpowszechniały pogłoskę, że tak naprawdę chodziło o wsadzenie swojego człowieka do teatru, który poważył się na szarganie świętości. A szargał poprzez granie przy pełnej widowni „Dziadów” Adama Mickiewicza w reżyserii Mai Kleczewskiej – spektaklu według niektórych depczącego wszystko, co święte dla prawdziwego Polaka. Otóż po pierwsze, Gustaw-Konrad jest w tej inscenizacji kobietą (Dominika Bednarczyk), w celi u bazylianów siedzą nie jacyś – umówmy się, zapomniani – filomaci (płci męskiej), tylko kobiety właśnie. W pierwszym momencie, zaraz po premierze, interpretowano to dość dosłownie jako reakcję na antyaborcyjne poruszenie władzy, ale jest w tym o wiele więcej; dla mnie to ważne i bardzo dobitne przypomnienie, że mężczyźni nie mają monopolu na narodowe bohaterstwo, a one walczą jednocześnie o dobro wspólne i o siebie. Po drugie – Ksiądz Piotr. Scena egzorcyzmów, w których torturuje on nie diabła, lecz Konrada (kobietę!), a potem – bynajmniej nie przestając być nosicielem Mickiewiczowskiej wizji „Polski – Chrystusa narodów” – okazuje się też człowiekiem, i to nie do końca prawym i pokornym. Co tu dużo mówić, prywatnie ten Ksiądz Piotr jest odrażający. A przecież to ksiądz i w dodatku patriota!


