Rozgrywka prezydenta
Andrzej Duda będzie do 2025 r. na pierwszej linii frontu, ale to jeszcze nie recepta na zyskanie politycznego życia po życiu. Jedynie szansa

Przyszli rządzący (a obecna wciąż opozycja) próbowali wpływać na Andrzeja Dudę w szczególny sposób.
Rozsiewali wieści, że amerykańska dyplomacja – jeśli prezydent w pierwszym kroku desygnuje na premiera Donalda Tuska – doceni gest i poszuka dla Dudy stanowiska w strukturach międzynarodowych po jego odejściu z urzędu.
Wiadomo, że ambasador Mark Brzezinski ma z politykami KO dobre kontakty. Może jednak formacja Tuska chciała się tylko popisać międzynarodowymi koneksjami i nie jest aż tak wszechmocna? Może liczyła na to, iż plotki o amerykańskich protektorach Tuska dotrą do prezydenta i uczynią go bardziej skłonnym do ustępstw?
Nie wie, co zrobi
Czy Amerykanie faktycznie chcieli pomóc polskiej opozycji, czy to tylko blaga – wciąż nie wiemy, co w kwestii przyszłego premiera postanowił Duda. Bez wątpienia zaangażowanie w polityczny rytuał kreuje go na kluczowego uczestnika wydarzeń. Wszyscy wsłuchują się z napięciem w jego wypowiedzi. Występuje jako kontroler procesu, oczekuje od liderów nowej koalicji pokazania umowy, pyta, czy naprawdę się dogadali. Dla ludzi opozycji jest to na tyle drażniące, że nie szczędzą głowie państwa słownych szturchańców. Zgodnie z duchem coraz niższej kultury politycznej.
Możliwe, że prezydent świadomie buduje swoją pozycję głównego aktora, lecz nie wie tak naprawdę, co ma się zdarzyć na końcu. Prawda, obiecywał przed wyborami, że desygnuje na premiera kogoś ze zwycięskiej partii. Ale to założenie było budowane na nadziei, że PiS zabraknie do większości kilku, może kilkunastu mandatów, które da się „kupić”. Dziś powierzanie misji Mateuszowi Morawieckiemu to rodzaj teatru. Tylko czemu miałby służyć spektakl? Nasuwa się myśl, że osłabi dodatkowo autorytet Morawieckiego, który i tak jest twarzą porażki. Ale przecież jeśli nikt z liderów pozostałych partii nie będzie chciał z nim rozmawiać, nie przysłuży się to całej Zjednoczonej Prawicy. Wrażenie pełnej bezsilności będzie kiepskim wianem, choćby na nie


