Wspólnoty lokalne powinny się rządzić same
Mamy Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego, ale mamy do zreformowania tak wiele dziedzin, że zasadne jest powołanie wielu zespołów zajmujących się poszczególnymi sferami funkcjonowania władz publicznych – mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji
W jakim miejscu znajduje się samorządność po ośmiu latach rządów PiS, a w jakim chciałby pan ją widzieć?

Doszliśmy dziś do absurdów centralizacji, a powinniśmy powrócić do samorządności, takiej jaką zaprogramowali ojcowie samorządu, profesorowie Regulski i Kulesza. W pierwszych latach po restytucji samorządu wspólnoty lokalne rządziły się same. Jeśli władze samorządowe diagnozowały lokalną potrzebę, to po prostu podejmowały konieczne działania. Ale trzeba uczciwie powiedzieć, że powolna centralizacja zaczęła się wcześniej niż osiem lat temu. W 1999 r. została wdrożona druga reforma samorządowa, która przyniosła decentralizację – duży pakiet zadań realizowanych wcześniej przez administrację rządową, wojewodów, urzędy rejonowe przekazano do realizacji gminom oraz powstałym wtedy powiatom i województwom samorządowym. Później jednak praktycznie każdy kolejny rząd delikatnie ukrócał tę decentralizację. Dziś, po 30 latach doszliśmy do sytuacji, w której parlament narzuca wójtowi liczbę pracowników socjalnych w gminie Koczała, minister lepiej od władz lokalnych wie, jaka powinna być wielkość ubikacji w mieszkaniu wspomaganym w Kielcach, zaś wojewoda ustala czynsz maksymalny w mieszkaniu komunalnym we Wrocławiu. Apogeum centralizacji przyniosły antysamorządowe rządy PiS.





