Gwiazdy w naszej głowie
Choroby rozwojowe ludzkiego mózgu wynikają w dużej mierze z nieprawidłowego rozwoju astrocytów. Dlaczego wciąż wiemy o nich tak mało?

Z Aleksandrą Pękowską rozmawia Anna Piotrowska
Większość ludzi wie, jak działa neuron – komórka mózgu: że tworzy synapsy, połączenia odpowiadające za przesyłanie informacji. Ale gdyby zapytać na ulicy 10 osób, co to jest astrocyt – też komórka mózgu, to marne szanse, by choć jedna z nich wiedziała. Dlaczego o astrocytach prawie w ogóle się nie mówi?

Aleksandra Pękowska, profesor Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego w Warszawie, kierowniczka Pracowni Biologii Chromatyny i Epigenomiki
Aleksandra Pękowska, profesor Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego w Warszawie, kierowniczka Pracowni Biologii Chromatyny i Epigenomiki
Ma to podłoże historyczne. Kiedy odkryto, że neurony odpowiadają za przesyłanie bodźców, naukowcy całą uwagę od razu skierowali na nie. I nie dziwię się im, bo to fascynujące komórki. Astrocyty zawsze były w ich cieniu, to elementy mózgu, które odpowiadają za wszystko, co się dzieje wokół neuronów, i sprawiają, że przesyłanie informacji przebiega poprawnie. Nie jest tak, że nikt wcześniej nie badał astrocytów, tylko mniej naukowców się nimi zajmuje, a wyniki ich prac nie są tak rozpowszechnione. Ale zainteresowanie tymi komórkami rośnie.
Dlaczego warto badać astrocyty?
To konieczne, jeśli chcemy zrozumieć, jak funkcjonujemy, poznajemy świat, jak przebiega ewolucja wewnątrz nas, w siedlisku naszych myśli. Astrocyt jest komórką, bez której nie funkcjonuje mózg, bo nie ma czegoś takiego jak mózg bez astrocytów – podobnie jak nie ma go bez neuronów.
Już w XIX w. naukowcy zdawali sobie sprawę z ważnej funkcji astrocytów. Choć nazywano je wtedy glejem, w konotacji do kleju. Sądzono, że glej to coś, co skleja mózg w całość.

