Kamień milowy dla rynku pracy
Ujawniona niedawno propozycja przepisów, które mają dawać inspekcji pracy prawo do przekształcania umów cywilnoprawnych, w tym w ramach B2B, w umowę o pracę, wywołała w mediach prawdziwą histerię. Obecnie zamiana zlecenia w etat nie jest taka prosta, bo PIP musi występować w tej sprawie do sądu. Po zmianach inspektor będzie to mógł stwierdzić decyzją.
Krytycy takiego rozwiązania skupiają się na kwestiach wolnościowych – że oto PIP będzie działała wbrew woli samych zainteresowanych, że tysiące ludzi nie chce etatu i woli rozliczać się w ramach B2B itd. Pojawiają się też argumenty, że zatrudnianie na umowy zlecenia to jedyna szansa dla małych firm, dla których koszty etatu są zbyt duże.
I to wszystko prawda, tylko że w rzeczywistości gra toczy się o zupełnie inną grupę – o tysiące ludzi zatrudnionych na umowie zlecenia przez firmy, które przyjęły taki model biznesowy, bo dzięki temu mogą na masową skalę omijać przepisy składkowe, ale przede wszystkim prawo pracy. Dlaczego przyjęły? Bo mogły. Niektóre musiały, gdyż państwo polskie toleruje dumping kosztów pracy. Bo jak inaczej nazwać sprowadzanie ludzi z drugiego końca świata, żeby przez 300 godz. miesięcznie pracowali na zlecenie przy taśmie produkcyjnej?

