Laboratorium przyszłego świata
Polityka Donalda Trumpa wobec Ameryki Łacińskiej to z jednej strony test siły i sprawczości USA, z drugiej – sposób na powstrzymywanie Chin. Dlatego ma znaczenie również dla państw innych kontynentów

Na pierwszy ogień poszły kwestie nielegalnej migracji. I trudno się dziwić, jeśli zważyć na nastroje opinii publicznej w USA, zwłaszcza jej republikańskiej części. Zapewne w grę wchodzą tu aspekty taktyki partyjnej – nie tylko chęć spełnienia obietnic wyborczych, lecz przede wszystkim zamiar sprowokowania demokratów do podjęcia walki na niewygodnym dla nich terenie i w rezultacie zwiększenia własnej przewagi. Dlatego akcja antymigracyjna od początku jest prowadzona z ostentacyjną brutalnością, a każda publicznie zapłakana celebrytka pewnie bardzo cieszy republikańskich spin doktorów.
To raczej nie przypadek, że nielegalnych imigrantów zaczęto wywozić najpierw do państw latynoskich rządzonych przez lewicę, czyli do Gwatemali, Meksyku, Brazylii i Kolumbii. W dodatku głównie wojskowymi samolotami i w kajdankach, co wzbudziło dodatkowy sprzeciw tamtejszych polityków i opinii publicznej. Ale nawet niezależnie od formy masowy powrót osób przebywających dotychczas w USA oznacza dla ich ojczystych państw liczne problemy: od ryzyka destabilizacji politycznej aż po ograniczenie strumienia dolarów przekazywanych ich rodzinom prywatnymi kanałami i poważnie stymulujących popyt wewnętrzny.

