Czwarta władza należy do chaosu

Co łączy Edmunda Burke’a, nestora konserwatyzmu z XVIII w., z wpisaniem przez rząd Donalda Tuska TVN i Polsatu na listę podmiotów strategicznych, anulowaniem wyników wyborów w Rumunii, narzekaniem Elona Muska na tradycyjne media, ludźmi zarzucającymi Kanałowi Zero, że jest tubą PiS i nagrodami Pulitzera? Przekonanie, że media sprawują czwartą władzę.
Dzisiaj to opinia powszechna. Wielu się wręcz zgodzi, że kontrola nad mediami jest kluczem do kontroli nad państwem, a więc w praktyce do władzy absolutnej. Ja jednak zgłaszam w tej kwestii votum separatum.
Media – i te tradycyjne, i te nowe – owszem, wywierają potężny, a nawet coraz potężniejszy wpływ na społeczeństwo, jednak w coraz mniejszym stopniu poddają się kontroli. Ich posiadanie może zaspokoić ego miliardera czy polityka, dając im poczucie, że mają rząd dusz, jednak to iluzja. Ster, za którym stoją, paradoksalnie często kieruje statkiem w stronę przez nich niepożądaną. Skąd ten wniosek?
Efekt niezamierzony
Oto w grudniu 2023 r. ukazała się praca ekonomistów Sarah Schneider-Strawczynski oraz Jerome’a Valette’a o tytule „Relacje medialne nt. imigracji i polaryzacja postaw” („Media Coverage of Immigration and the Polarization of Attitudes”). Tytuł sugeruje, że mamy do czynienia z kolejnym przypadkiem, gdy naukowcy z poważną miną udowadniają to, co dla wszystkich jest już oczywiste: że ekstremalne opinie o imigracji publikowane w mediach przekładają się na postawy społeczne. Byłoby to jednak uproszczenie nieoddające sprawiedliwości owemu badaniu. Ekonomiści przeanalizowali odpowiedzi ponad 1000 francuskich respondentów, którzy w latach 2013–2017 byli regularnie przepytywani w kwestii ich postaw wobec imigrantów. Następnie zderzyli je z danymi Francuskiego Instytutu Audiowizualnego o zmianach w udziale tematyki migracyjnej w ogóle treści medialnych ukazujących się w wieczornych wiadomościach siedmiu głównych kanałów telewizyjnych. Bez względu na to, czy informacje na temat imigracji były pozytywne, negatywne czy neutralne, za każdym razem, gdy pojawiały się w wiadomościach częściej na tle innych wątków, polaryzacja społeczna rosła. 2-proc. wzrost udziału tematyki imigracyjnej przekładał się na 5-proc. wzrost prawdopodobieństwa, że osoby o umiarkowanych opiniach się zradykalizują. Jeśli więc jako dziennikarz chcesz przedstawić pozytywny i twoim zdaniem adekwatny obraz imigracji, to już sam fakt, że opublikujesz treść na ten temat, zradykalizuje jej wrogów. Jednocześnie utwierdzi także w przekonaniach jej zwolenników, ale to raczej nie oni wyjdą na ulice, tylko radykalni kontestatorzy. Niechcący przysłużysz się złej w swoim przekonaniu sprawie.

