Debata: jak poprawić opiekę nad chorymi na hemofilię

W leczeniu hemofilii przez ostatnie 20 lat dokonał się ogromny postęp. Podczas debaty Dziennika Gazety Prawnej „Hemofilia bez barier: jak poprawić opiekę nad dorosłymi pacjentami w Polsce?” specjaliści byli zgodni, że polscy chorzy powinni być jego beneficjentami.
Kiedy 20 lat temu zaczął funkcjonować „Narodowy Program Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne”, chorzy zyskali możliwość profilaktyki krwawień dzięki zapewnieniu im dostępu do czynnika krzepnięcia.
Przez 20 lat oczywiście nauka nie próżnowała – zaczęły się pojawiać nowe terapie i kolejne możliwości zabezpieczenia chorych przed krwawieniami, a co za tym idzie, przed niepełnosprawnością czy przedwczesną śmiercią. Są to długodziałające czynniki krzepnięcia i leki podskórne. Pytanie, co zrobić, żeby w obliczu ograniczonego budżetu polski pacjent mógł korzystać z nowych terapii?
Pierwsze zmiany w dostępie do nowoczesnego leczenia hemofilii już nastąpiły – dzieci zyskały dostęp do terapii podskórnej i długodziałających czynników krzepnięcia.
Medycyna nie stoi w miejscu
Trzeba pamiętać, jak mówił podczas debaty prof. Jerzy Windyga z Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, kierownik Kliniki Zaburzeń Hemostazy i Chorób Wewnętrznych Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, że nieleczona hemofilia, zwłaszcza jej ciężka postać, jest niezwykle poważną i niebezpieczną chorobą.
– Jest to choroba, która nieleczona może prowadzić do przedwczesnej śmierci. Zatem w okresie, kiedy nie mieliśmy dostępu do leków, pacjenci umierali w wieku 20–30 lat i bezwzględnie wszyscy byli inwalidami w zakresie narządu ruchu. Jednym z charakterystycznych objawów hemofilii są samoistne krwawienia do stawów. Oczywiście wszystkie inne rodzaje krwawień też mogą wystąpić. W Polsce przez ostatnie 20 lat nastąpił rzeczywiście bardzo duży postęp, dlatego że chorzy mają dostęp do koncentratów czynników krzepnięcia. Jest to terapia substytucyjna, czyli gdy pacjentowi brakuje czynnika krzepnięcia, my w formie dożylnej podajemy lek, który uzupełnia ten brak – tłumaczył podczas debaty prof. Windyga.
Jak wyjaśniał, to leczenie oznacza podanie ok. 180 zastrzyków dożylnych rocznie i nie jest też w stu procentach skuteczne.
Profesor Jacek Treliński z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Ośrodka Leczenia Hemofilii i Innych Zaburzeń Krzepnięcia Krwi Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi, ocenił, że system opieki nad osobami chorującymi na hemofilię i inne skazy krwotoczne działa w Polsce całkiem nieźle.
– W tej chwili, przynajmniej w centrach akademickich, w tych wiodących ośrodkach leczenia hemofilii, sytuacja wygląda całkiem nieźle. Jeździmy jednak na zjazdy, uczymy się, widzimy, jak świat mknie do przodu – tłumaczył prof. Treliński.
Dodał, że obecnie stosowana spersonalizowana profilaktyka nie jest skuteczna w stu procentach.
– Chorzy doznają krwawień, i to zwykle co najmniej trzech w ciągu roku. Postępuje u nich artropatia hemofilowa. Tymczasem są skuteczniejsze, nowe formy leczenia; pacjenci, a przynajmniej część z nich, ich oczekują – mówił prof. Treliński.
Lekarze dążą do indywidualizacji leczenia.
– Dla chorych, którym odpowiada stara forma terapii, tam, gdzie jest ona skuteczna, nie ma konieczności jej zmiany. Chcemy mieć jednak jako lekarze wybór. Wybór nowoczesnych terapii i wybór w takich sytuacjach, które powodują nie tylko poprawę jakości życia, ale przede wszystkim poprawę skuteczności leczenia – podkreślał prof. Treliński.
Co do bezpieczeństwa nowych terapii, prof. Treliński zaznaczył, że nie jest mniejsze niż w przypadku tych starszych, dotychczas powszechnie stosowanych.
Musi być bezpiecznie
Magdalena Kramska, zastępca dyrektora departamentu lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia, zaznaczyła, że system leczenia chorych na hemofilię w Polsce działa bardzo dobrze, co potwierdziła w tym roku Światowa Federacja Hemofilii.
– Oczywiście możemy rozmawiać o tym, jak on się powinien dalej rozwijać. Jednakże z naszej strony zobowiązanie leży przede wszystkim w tym, żeby każdy pacjent, który potrzebuje pomocy i leczenia, to niezbędne minimum miał zapewnione – tłumaczyła dyrektor Kramska.
Dodała, że w tym momencie trzeba pamiętać o ograniczonych środkach, które są w systemie.
– W tej chwili są dwa programy dedykowane chorym na hemofilię. Jeden to program lekowy, drugi – „Narodowy Program Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne”. Program narodowy był tworzony w innym mechanizmie, czyli jako program polityki zdrowotnej. Jego zadania zdecydowanie wykraczają poza zakup produktów leczniczych i udostępnianie ich pacjentom. Tam są też zadania o charakterze bardziej systemowym, rozwiązujące problem zdrowotny w szerszym ujęciu, które podczas tworzenia tego programu chcieliśmy i dalej chcemy zabezpieczyć – mówiła dyrektor Kramska.
Przypomniała, że w związku z decyzjami, które zapadły w 2022 r., „Narodowy Program Leczenia Chorych na Hemofilię” przestał być finansowany z budżetu Ministerstwa Zdrowia, a zaczął ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia. W dalszym ciągu został jednak utrzymany mechanizm realizacji zadań w drodze programu polityki zdrowotnej.
Dyrektor tłumaczyła, że resort zdrowia z pomocą Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji analizuje pojawiające się nowe możliwości terapeutyczne i chce, by w miarę możliwości finansowych były one udostępniane chorym. W hemofilii najważniejsze jest jednak zapewnienie minimum profilaktycznego bezpieczeństwa – na to zwyczajnie nie może zabraknąć środków.
Liczy się efekt, ale za rozsądne pieniądze
Doktor Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, zwracała uwagę, że „Narodowy Program Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne” jest jednym z najstarszych programów cechujących się kompleksowością, która dzisiaj jest głównym nurtem reformy systemu ochrony zdrowia. Uczelnia Łazarskiego w październiku opracowała raport pt.: „Hemofilia. Stan obecny i kierunki rozwoju”.
– W bardzo wielu dziedzinach medycyny klinicyści podczas podobnych debat dopiero budują wizję takiej organizacji systemu ochrony zdrowia, a my w hemofilii już tę wizję realizujemy. Dzisiaj możemy mówić o tym, jak korzystając z doświadczeń, rozwijać ten model, aby był zdolny do absorpcji postępu technologicznego – mówiła dr Gałązka-Sobotka.
Dodała, że możemy postawić sobie ambitną, ale realną wizję, iż być może właśnie dzięki temu postępowi życie pacjenta z hemofilią nie będzie się istotnie różniło od życia osoby zdrowej.
Dla chorych, którym odpowiada stara forma terapii, tam, gdzie jest ona skuteczna, nie ma konieczności jej zmiany. Chcemy mieć jednak jako lekarze wybór. Wybór nowoczesnych terapii i wybór w takich sytuacjach, które powodują nie tylko poprawę jakości życia, ale przede wszystkim poprawę skuteczności – mówi prof. Jacek Treliński
– Główną miarą sukcesu systemów ochrony zdrowia jest zdolność do przejmowania kontroli nad chorobami poprzez wykorzystanie wszystkich narzędzi, które niesie za sobą postęp w medycynie. Oczywiście alokowanie tych rozwiązań musi być adekwatne do naszych możliwości, bo wydajemy na ochronę zdrowia znacznie mniej niż przeciętnie w UE. Musimy się starać za to, co mamy, zdobyć jak najwięcej uzysku zdrowotnego, mierzonego nie tylko ustąpieniem krwawień i związanych z nimi powikłań, lecz także poprawą jakości życia pacjenta – powiedziała.
Jej zdaniem kierunek dalszego rozwoju „Narodowego programu leczenia chorych na hemofilię i pokrewne skazy krwotoczne” powinien być podporządkowany temu celowi.
Anna Kaczmarek
Partner




