Drzewo to życie
Dawniej stały u podstaw boskiego świata. Dzisiaj symbolika drzew ustępuje ich wykorzystaniu w gospodarce. Może oprócz choinki, w której łączą się porządki mitu i ekonomii

Isaac Arnstein, niemiecki Żyd i bankier, przyjechał do Wiednia z okolic Wurzburga w Bawarii w 1705 r. W nowym miejscu rodzina zaczęła zyskiwać na znaczeniu. Kiedy w 1814 r. w stolicy Austrii odbywał się kongres mający ustalić ład europejski na kolejne 100 lat, dom Arnsteinów stał się ważnym punktem na mapie towarzyskiej miasta. Wszystko za sprawą Fanny, żony Nathana Adama Arnsteina – potomka Isaaca – pochodzącej z wpływowego, mającego szerokie kontakty w świecie muzyki, berlińskiego rodu Itzigów. Prowadzony przez nią salon przyciągał wielkie nazwiska. Pojawiali się tam m.in. Ludwig van Beethoven, Arthur Wellesley, pierwszy książę Wellington, zwycięzca spod Waterloo, czy też Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord, jeden z najpotężniejszych europejskich polityków pierwszej połowy XIX w.
Również w Wigilię 1814 r. przybyli tam liczni goście, a wraz z nimi pewien nieznany z nazwiska mężczyzna. Był agentem tajnej policji, która objęła salon Arnsteinów baczną obserwacją. Za dużo ważnych osób w nim bywało, aby nie skorzystać z okazji do zdobycia cennych informacji. Świąteczna wizyta szpicla okazała się niewypałem. Nikt nie zrobił ani nie powiedział niczego, co zasługiwałoby na uwagę. W raporcie z zadania wymieniono więc przybyłych (wśród nich również księcia Antoniego Henryka Radziwiłła, który niebawem zostanie namiestnikiem Księstwa Poznańskiego). Jedyną sensację w dokumencie stanowiła choinka. „Wszystkie zaproszone osoby otrzymały podarki, czyli pamiątki z chrystusowego drzewka” –

