Trumpizm nie jest anomalią
Nawet jeśli kolejne wybory prezydenckie wygra kandydat demokratów, to „America first” jako sposób myślenia o relacjach międzynarodowych pozostanie na długo w polityce USA

Z Garretem Martinem rozmawia Emilia Świętochowska
Czy Europa stała się wrogiem Ameryki?

Garret Martin, wykładowca i jeden z dyrektorów Transatlantic Policy Center na American University w Waszyngtonie
Garret Martin, wykładowca i jeden z dyrektorów Transatlantic Policy Center na American University w Waszyngtonie
Tego bym chyba jeszcze nie powiedział…
Można odnieść takie wrażenie, słuchając Donalda Trumpa i przyglądając się działaniom jego administracji.
Myślę, że „wróg” to zbyt mocne słowo. „Przeciwnik” będzie tu właściwszym określeniem. Donald Trump jest pozbawionym sentymentów transakcyjnym politykiem. I w taki właśnie sposób podchodzi do innych państw. Nie widzi różnicy między historycznymi sojusznikami Ameryki a jej wrogami. Pokazał to już w czasie swojej pierwszej kadencji. Wystarczy przypomnieć, że w 2018 r., krótko przed spotkaniem z Władimirem Putinem, nazwał Unię Europejską „nieprzyjacielem”.
Nawet jeśli USA nie postrzegają Europy jako wroga, to Europa nie może już traktować USA jak wiarygodnego partnera w kwestii bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o obronę, to jesteśmy zdani na siebie – z tym się pan zgodzi?
Sytuacja drastycznie się zmieniła. Może Europa nie jest całkowicie zdana na siebie, ale musi przejąć o wiele większą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. Retoryka Donalda Trumpa jest brutalnym przejawem nie tylko jego transakcyjnego podejścia do relacji międzynarodowych, lecz także głęboko zakorzenionej w dużej części społeczeństwa frustracji. Od dłuższego czasu wielu Amerykanów krtytycznie patrzy na to, ile Stany Zjednoczone inwestują w zapewnianie dóbr publicznych mieszkańcom innych części świata.

