Artykuł
analiza
Jak samorządy poradziły sobie z kryzysem uchodźczym i co jeszcze je czeka?
6 mld zł na zakwaterowanie i wyżywienie, ok. 2,5 mld na świadczenia pomocowe, ok. 1,7 mld na edukację – to tylko niektóre wydatki poniesione do tej pory przez Polskę na ukraińskich uchodźców, którzy schronili się w naszym kraju
Ukraiński exodus jest dla samorządów ogromnym wyzwaniem. Większość problemów jednak udawało się im rozwiązywać w ekspresowym tempie, i to we współpracy z rządem. Samorządowcy już nie muszą na szybko gasić pożarów, bo zbudowany system pomocy sprawdza się i dobrze funkcjonuje. Teraz kryzys wkroczył w kolejną fazę - wyczekiwania i stagnacji. Może nadejść kolejna fala uchodźców, trzeba się zająć integracją tych, którzy postanowili zamieszkać w Polsce. Przed samorządami kolejne wyzwania. Aby im podołać, potrzebne są następne zmiany legislacyjne i… pieniądze.
Egzamin z zarządzania chaosem
Niebawem minie rok od wybuchu wojny w Ukrainie. Z danych Straży Granicznej wynika, że od 24 lutego 2022 r. granicę polsko-ukraińską przekroczono ok. 9,8 mln razy. Były to głównie kobiety i dzieci. Z tego ok. 1,5 mln ukraińskich uchodźców pozostało w naszym kraju. Najwięcej uchodźców mieszka w woj.: mazowieckim, dolnośląskim i śląskim (patrz: infografika). Najrzadziej osiedlają się przy wschodniej granicy Polski - na Podlasiu.
Największy ciężar związany z kryzysem uchodźczym spadł na braki gmin, do których praktycznie z dnia na dzień trafiły tysiące ukraińskich uciekinierów.
- Najtrudniejsza sytuacja była w pierwszych tygodniach po wybuchu wojny. Dziesiątki tysięcy uchodźców przybywały codziennie do Warszawy, nie było systemu rządowego i wszystko musieliśmy budować natychmiast, z dnia na dzień, z godziny na godzinę. A skala była niewyobrażalna. Jednej nocy w dwóch miejskich punktach na Dworcu Zachodnim i Wschodnim przyjęliśmy 28 tys. uchodźców - przypomina Marcelina Bogdanowicz z Urzędu m.st. Warszawy. Wspomina niesamowitą mobilizację mieszkańców stolicy, wszystkich służb oraz instytucji. Podobnie było w innych miastach.