Wielkie Piękne Nie Wiadomo Co
Polityka gospodarcza Donalda Trumpa to eksperyment testujący fundamenty teorii ekonomii. Czy może się udać?

Oren Cass, szef konserwatywnego think tanku American Compass: „Trump zareagował na bardzo złą sytuację gospodarczą na świecie i bardzo niesprawiedliwy system handlu, wprowadzając zmiany, które (...) długofalowo mogą przynieść wiele korzyści”. Torsten Sløk, główny ekonomista Apollo Global Management: „Podwyżki ceł są zazwyczaj szokami stagflacyjnymi – zwiększają prawdopodobieństwo spowolnienia gospodarczego, wywierając presję na wzrost cen. (...) Obecny system ceł zwiększa prawdopodobieństwo recesji w USA do 25 proc. w ciągu najbliższych 12 miesięcy”.
Myślących podobnie jak Cass jest niewielu, jednak są w USA politycznie wpływowi. Tych myślących podobnie jak Sløk jest wielu – zwłaszcza wśród ekonomistów – ale akurat wpływy utracili. Prezydent Donald Trump odrzucił założenia konwencjonalnej ekonomii w kwestii wolnego międzynarodowego handlu, przyjmując jednocześnie wolnorynkowe podejście w polityce wewnętrznej. Czy ta neomerkantylistyczno-libertariańska hybryda uczyni Amerykę znów wielką?
Polityka oparta na dysonansie
Obejmując urząd prezydenta USA w styczniu 2025 r., Trump zagrał dźwięki, które nie ułożyły się w uszach ekonomistów w przyjemną harmonię.
Cztery współbrzmią z libertariańskim wręcz podejściem do gospodarki. Po pierwsze, Trump zrezygnował z prowadzenia polityki energetycznej, której głównym celem jest walka ze zmianami klimatu. Wypisał Amerykę z porozumienia paryskiego oraz zniósł instytucje odpowiedzialne za wdrażanie wynikających z niego zobowiązań, swojemu sekretarzowi ds. energii Chrisowi Wrightowi powierzył misję zwiększenia produkcji energii za wszelką cenę i z wszelkich możliwych źródeł, w tym z paliw kopalnych, gazu i atomu. Jednocześnie zaprzestał promocji źródeł odnawialnych. To rynek ma decydować, skąd brać energię, bo potrzeba jej dużo: dla obywateli i dla przemysłu, który Trump chce odbudować.

