Dawny pastuch w gościach
USA dla Nikity Chruszczowa pozostawały stałym punktem odniesienia

Od 2007 r. Władimir Putin nie dostępował zaszczytu zgody na przybycie do Ameryki z oficjalną wizytą. Mógł wpadać do USA, gdy chciał być obecny podczas obrad ONZ, ale nie był mile widzianym gościem. Wprosić się do Stanów udało mu się po trzech i pół roku wojny prowadzonej z Ukrainą.
Jednak trwający konflikt stał się nie tyle pokazem siły Rosji, co raczej jej odporności na zewnętrzną presję. Dzięki owej odporności doczekał się uznania go przez Donalda Trumpa za kogoś, z kim należy negocjować światowy ład. Po raz pierwszy od rozpadu ZSRR w 1991 r. władcy Kremla udało się sprawić wrażenie, że jest równie wpływowy, co prezydent USA.
Niedawne rozmowy z Trumpem na Alasce były w sferze wizerunkowej sukcesem Putina. Ale, żeby przekładało się to na realne wpływy, rosyjski przywódca musiałby potrafić też zastraszyć Amerykanów.
Po trupach na szczyt
Sobotę, pod koniec pierwszego tygodnia pobytu w USA, Nikita Chruszczow spędzał, zwiedzając Hollywood. Na spotkanie z nim przybyły 19 września 1959 r. największe gwiazdy fabryki snów: Marilyn Monroe i Frank Sinatra. Przy tej okazji gensek wygłosił osobiste przemówienie. – Zacząłem pracować, gdy tylko nauczyłem się chodzić. (...) Pasłem krowy dla kapitalisty, to było zanim skończyłem piętnaście lat – opowiadał gwiazdom ekranu. – Potem pracowałem w fabryce u Niemca, w kopalni należącej do Francuza, w belgijskiej fabryce chemicznej, zaś teraz jestem premierem państwa sowieckiego. I w żaden sposób nie wstydzę się przeszłości, bo każda praca zasługuje na szacunek. Praca sama w sobie nie może być brudna, brudne może być tylko sumienie – dodał.

