Emerytalny sukces
Dwie czwórki z przodu. Tak można opisać to, co dzieje się z naszym dodatkowym oszczędzaniem na jesień życia. Dlaczego? Bo po pierwsze, w uruchomionych zaledwie pięć lat temu pracowniczych planach kapitałowych oszczędza już 4 mln osób. Po drugie, zgromadzili oni na rachunkach ponad 40 mld zł. Jak udało się wreszcie przełamać niemoc, trwającą ponad dwie dekady, i przekonać rodaków do dodatkowego oszczędzania?
Na początek – by zrozumieć, jaka zmiana zachodzi obecnie w naszych portfelach emerytalnych – zróbmy krok wstecz. Jedna z wdrożonych w 1999 r. czterech wielkich reform dotyczyła systemu emerytalnego. Wprowadziła ona nowy sposób myślenia o bezpieczeństwie finansowym. Fundamentalną korektą – choć do dzisiaj nie przez wszystkich uświadomioną – była zamiana systemu zdefiniowanego świadczenia na system zdefiniowanej składki. Do 1998 r. ubezpieczeni otrzymywali od państwa, jako gwaranta systemu, obietnicę wypłaty produktu emerytalnego (zdefiniowane świadczenie) za wpłacone do ZUS składki. Zależał on w jakiejś mierze od wcześniej poniesionych nakładów i składek, ale w dużej części był efektem arbitralnych decyzji politycznych, dotyczących sposobów wyliczania emerytury. Stary wzór emerytalny uwzględniał m.in. takie parametry, jak 24 proc. kwoty bazowej, parametr 0,7 za każdy rok nieskładkowy czy 1,3 za okresy składkowe. I konia z rzędem temu, kto wie, dlaczego akurat 24 proc. czy wartość 1,3.

