Budżet 2026, czyli modlitwa o wzrost
Założenia makroekonomiczne do projektu przyszłorocznego budżetu nie budzą zastrzeżeń ekonomistów. Może nie są bardzo konserwatywne, ale mieszczą się w oczekiwaniach rynkowych. Gospodarka ma urosnąć realnie o 3,5 proc. Do tego dojdzie 3-proc. inflacja. Nominalny wzrost rzędu 6,5 proc. powinien pozwolić na podobny wzrost dochodów budżetowych, a jeśli wydatki rosłyby wolniej, mielibyśmy mniejszy deficyt i szansę na zmniejszenie długu publicznego. W którym, co prawda daleko nam do Grecji, Włoch czy Francji (wszędzie sporo ponad 100 proc. PKB), jednak zanotowaliśmy tu w ostatnich latach znaczące „postępy”. I deficyt spadnie – czystym zbiegiem okoliczności właśnie do 6,5 proc. PKB. Co niestety nie przełoży się na zmniejszenie długu publicznego. Ten ma podskoczyć z nieco ponad 60 proc. PKB w tym roku do prawie 67 proc. na koniec 2026 r. Houston, mamy problem…

