Paradoks bezpieczeństwa
Nasza wojna z Rosją już trwa – i to nie z winy Polski. Zamiast się zastanawiać nad kapitulacją, warto więc szukać strategii oraz instrumentów prowadzących do zwycięstwa

Czy będzie wojna? Czy Rosja w końcu zaatakuje Polskę na serio? Czy bezpiecznie jest mieszkać blisko wschodniej granicy? Te pytania – i wiele podobnych – padają coraz częściej w naszych domach i w rozmowach ze znajomymi. Trudno się dziwić, zwłaszcza po środowym ataku przy użyciu kilkunastu dronów. Rzecz jednak w tym, by strach nie odebrał nam zdolności do racjonalnej oceny sytuacji i do opartego na niej działania. A takie ryzyko istnieje, co więcej – przeciwnik bardzo wyraźnie liczy właśnie na to, że mieszanina nastrojów panikarskich, defetyzmu oraz naiwnego pacyfizmu sparaliżuje nas całkiem. I aktywnie wzmacnia to wszystko, co psychologicznie i politycznie działa na naszą niekorzyść. Dlatego nasza strategia obronna musi obejmować nie tylko klasyczne zbrojenia. Musimy równocześnie budować i doskonalić zdolności do odpierania agresji informacyjnej.
Przede wszystkim jednak warto sobie uświadomić, że Rosja już prowadzi przeciwko nam wojnę. I to nie z winy Polski. Mogliśmy tego do tej pory nie zauważać, bo Rosjanie nie najechali nas czołgami i kolumnami zmotoryzowanej piechoty, zastosowali natomiast instrumentarium mniej spektakularne, ale bodaj równie groźne dla fundamentalnych interesów Rzeczypospolitej. Chodzi o plasowanie agentury w instytucjach publicznych, w partiach politycznych, w biznesie, w środowiskach mających wpływ na opinię publiczną (od naukowców i ekspertów przez dziennikarzy po celebrytów) i wykorzystanie jej w celach destrukcyjnych. Temu samemu celowi służy też rozbudowana infrastruktura do wzmacniania wybranych narracji w sieci, od farm trolli (stałych i wynajmowanych doraźnie) po rzesze dyskretnie zadaniowanych wolontariuszy, często nawet niezdających sobie sprawy, kto i po co się nimi posługuje (bo w swoim głębokim przekonaniu „tylko” walczą o sprawy na pozór odległe od wspierania rosyjskiego imperializmu). To coś więcej niż klasyczne działania wywiadu polegające na pozyskiwaniu informacji niejawnych – to zaawansowane próby manipulowania naszą polityką zgodnie z potrzebami Federacji Rosyjskiej. Mieliśmy z tym zjawiskiem do czynienia w czasie niedawnego kryzysu migracyjnego, sprowokowanego i sterowanego przez wschodnie służby specjalne, a ostatnio doszły do tego m.in. bezpośrednie działania dywersyjne (w tym znane przypadki podpaleń obiektów publicznych), cyberataki, a wreszcie prowokacje polegające na testowaniu reakcji naszej obrony powietrznej. To także wojna – w nowoczesnym rozumieniu, znacznie wybiegającym poza tradycyjne definicje ograniczające się do otwartych starć umundurowanych armii.

