Niech rząd decyduje
Rok po powodzi nadal nie wiadomo, które suche zbiorniki powstaną, ile będą kosztować i kto za nie zapłaci

W grze jest 10 potencjalnych lokalizacji, a także 17 propozycji zgłoszonych w czasie konsultacji społecznych w zlewni Nysy Kłodzkiej. Odbyło się ponad 20 spotkań z mieszkańcami, z których większość kończyła się burzliwie. Plan działań, za które miałyby zapłacić Bank Światowy, Bank Rozwoju Rady Europy i Unia Europejska, trzeba opracować do końca września. Bo w polskim budżecie nie ma pieniędzy na to, by samodzielnie sfinansować ochronę przeciwpowodziową w Kotlinie Kłodzkiej. – O budowie zbiorników przeciwpowodziowych nie mogą decydować mieszkańcy, których dotyczą wysiedlenia. W tej sprawie podzielone są nawet rodziny. Z kolei samorządowców nie stać na szczerość i stanowcze decyzje. Wychodzi na to, że o budowie zbiorników powinien zadecydować rząd. To rządowa inwestycja, więc ci, których wybraliśmy, powinni wskazać najkorzystniejszy dla nas wariant – mówi sołtyska Starej Morawy Marzena Stołypko. Jej opinia jest jedną z wielu na Ziemi Kłodzkiej. Jedyne, co łączy mieszkańców w kwestii budowy suchych zbiorników, to nieufność wobec Wód Polskich.
Plan patykiem pisany
W 2019 r., po 18 latach boju o przeniesienie miejscowości, na terenie których miał powstać zbiornik Racibórz Dolny, Wody Polskie zrobiły pierwszą przymiarkę do nowego projektu przeciwpowodziowego. Inwestycja dotyczyła budowy suchych zbiorników w Kotlinie Kłodzkiej przy wsparciu Banku Światowego. – Weszli tutaj z buta i oznajmili, że mamy się wynosić. Tak jakby tych 18 lat negocjacji nie było. Ludzie byli w szoku, musieliśmy się w biegu uczyć, co to jest udostępnianie informacji publicznej. Wody Polskie nie odpowiadały na nasze pytania, nie chciały pokazywać dokumentów ani z nami rozmawiać. Wtedy wszyscy staliśmy po tej samej stronie. Po wrześniowej powodzi jesteśmy w tym samym miejscu co sześć lat wcześniej, tyle że skłóceni – tłumaczy sołtyska Starej Morawy.

