Polskie roszczenia reparacyjne, Willy Brandt i Kreml
Polska nie odważyła się wysuwać wobec Niemiec roszczeń odszkodowawczych za straty wojenne aż do upadku ZSRR. Kwestia powróciła, gdy niemieccy wypędzeni wystąpili z żądaniami odszkodowań wobec Warszawy

Kwestia reparacji za szkody wojenne wyrządzone w Polsce przez Niemcy podczas II wojny światowej w ostatnim czasie ponownie stała się przedmiotem gorącej debaty. Rząd niemiecki stoi na stanowisku, że sprawa ta jest już „prawnie ostatecznie uregulowana”, gdyż w 1953 r. Polska zrzekła się roszczeń. W związku z tym – zdaniem Berlina – nie ma już prawa do odszkodowań. Jednak na początku lat 70. ówczesny rząd Republiki Federalnej Niemiec miał zupełnie inną ocenę sytuacji prawnej. W Bonn uważano bowiem, że „w przypadku Polski nie da się obejść problemu poszkodowanych w wyniku prześladowań nazistowskich”.
Poszkodowani przez narodowy socjalizm
Za poszkodowanych przez narodowy socjalizm (Nationalgeschädigte) uznano osoby, które „w wyniku prześladowań nazistowskich doznały uszczerbku na życiu, zdrowiu lub wolności”. Byli to zatem ludzie prześladowani z powodów rasowych, religijnych, politycznych bądź światopoglądowych. Kwestię ich roszczeń regulowała federalna ustawa odszkodowawcza (Bundesentschädigungsgesetz). Z początku prawo do odszkodowania przysługiwało wyłącznie osobom, które w czasie prześladowań zamieszkiwały w Niemczech lub miały tam zezwolenie na pobyt stały. Zasada ta w praktyce ograniczała uprawnienia jedynie do obywateli niemieckich, niemniej została szybko przełamana. W nocie skierowanej 13 marca 1951 r. do czterech mocarstw okupacyjnych rząd Izraela ogłosił, że reprezentuje naród żydowski i wysuwa roszczenia o odszkodowanie za zagładę i prześladowania Żydów przez nazistowskie Niemcy. Dokument opiewał na kwotę 6,3 mld marek niemieckich.

