Powstanie – polska rzecz
Romantyczne i tragiczne, dające narodowi szansę na przetrwanie i ściągające na niego okrutne represje… Insurekcje od końca XVIII w. stanowiły stały element polskiego doświadczenia

Maurycy Mochnacki zmarł 20 grudnia 1834 r. Długo myślano, że przyczyną była gruźlica, częsta przypadłość emigrantów i konspiratorów. Jeszcze podczas II wojny światowej cierpiało na nią wiele osób związanych z podziemiem. Nie powinno to dziwić. Mycobacterium tuberculosis, czyli prątki gruźlicy, ze szczególną łatwością rozwijają się w organizmie cierpiącym z braku snu i niedożywionym. Ludzie, którzy podczas zaborów czy okupacji poświęcali się pracy w nielegalnych organizacjach, nie zawsze mieli czas i środki, aby zadbać o swoje zdrowie. Wiedząc, że choroba powoli ich zabija, nierzadko tym mocniej angażowali się w walkę o wolność. Bo co mieli do stracenia?
U Mochnackiego prawdopodobnie również zadziałał ten mechanizm, choć obecnie badacze przyjmują, że powodem zgonu był raczej wylew krwi do mózgu. Półtora roku wcześniej na gruźlicę zmarł jego brat, Kamil. Maurycy, który również chorował, mógł przeczuwać, że i jego czas nadejdzie niebawem. Intensyfikował więc swoje działania. Kiedy po klęsce powstania listopadowego znalazł się we Francji, nie złożył broni całkowicie. Jego orężem od lat było bowiem pióro. Zaczął publikować na łamach „Pamiętnika Emigracji Polskiej”, tworzył manifesty znane jako „Pisma auxerskie”, ale przede wszystkim wydał dwa tomy swojego opus vitae.

