rozmowa
Rząd odszedł od pierwotnych założeń Ładu
Myck: Najnowsze propozycje zmian w podatkach to bardzo droga korekta systemu, poważne obniżenie dochodów państwa w czasie olbrzymiej niepewności

Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA
Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA
Co dają obecne zmiany w Polskim Ładzie. Kto skorzysta najbardziej na jego najnowszej wersji?
Korekta jest zadziwiająca, jak wiele innych ruchów wokół Polskiego Ładu. Została w jakimś sensie wymuszona przez zamieszanie, jakie powstało wokół niego na początku roku, i w dużej mierze ma korygować błędy, w szczególności problemy spowodowane ulgą dla klasy średniej. Z tego punktu widzenia te zmiany porządkują system, bo ulgę likwidują. Natomiast jeśli potraktować je jako korektę jakiegoś niefortunnego rozwiązania, to jest to bardzo drogie podejście do problemu. Skala kosztów, jakie ta zmiana generuje dla sektora finansów publicznych, zwłaszcza w połączeniu z tym, jakie grupy podatników korzystają na tej zmianie, jest dla mnie zaskoczeniem.
Jakie to koszty?
Polski Ład był reklamowany jako duży program redystrybucyjny, z naciskiem na „re”. Chodziło o zwiększenie obciążeń dla lepiej zarabiających i zmniejszenie tym o niższych dochodach. To się zmieniło jesienią ubiegłego roku, gdy rząd wycofał się z 9-proc. składki zdrowotnej dla przedsiębiorców liniowych i zmniejszył ją do 4,9 proc. Jednocześnie koszt reformy dla sektora finansów publicznych (SFP) zwiększył się z 5 mld zł na 16 mld zł rocznie. Czyli już wtedy zmniejszyły się planowane obciążenia osób o najwyższych dochodach. Teraz mamy kolejny krok w tę stronę, bo zwiększają się koszty zmian całego pakietu dla SFP z 16 do ok. 31 mld zł rocznie. I znowu wygląda na to, że ten wzrost kosztów reformy odzwierciedla korzyści podatników o wyższych dochodach.





