wywiad
Chcemy pomóc, a nie dokonywać drenażu najlepszych
Lis: Nauczanie akademickie nie jest działalnościącharytatywną. Przyjmowanie na studia może być ułatwione, ale już dalsze studiowanie będzie się odbywało na zwykłych zasadach. Nie ma mowy o dyplomach za darmo

Polskie uczelnie deklarują, że chcą pomagać Ukraińcom, którym wojna przerwała studia czy karierę naukową. Mówią o zwalnianiu z opłat w części lub całości, tworzeniu miejsc, nawet osobnych kierunków. Duży gest, tylko czy do udźwignięcia?
Na razie środki na te działania idą z naszych zasobów. Otworzyliśmy dla Ukraińców akademiki. Dodatkowo świadczymy pomoc dla osób, które przed wojną już były naszymi studentami. Początek wojny wypadał w ferie, więc część z nich została w Ukrainie, gros poszło do armii, część dziewcząt wróciła do Polski. Do tego mamy ruch z Polski do Ukrainy, czyli młodych mężczyzn, którzy jadą bronić ojczyzny. Pomagamy im dojechać do granicy. Tym, co zostają, staramy się prolongować opłaty. Mamy możliwości przyznawania stypendiów socjalnych. Dzięki zaprzyjaźnionym fundacjom robimy zbiórki na dodatkowe wsparcie finansowe, pomoc indywidualną. To działania doraźne, ale nie na dłuższą metę.





